#Maryja tu Jest
Explore tagged Tumblr posts
Text
Zwycięstwo w życiowych burzach cz. II
Matka Najświętsza też nigdy nas nie zostawia. Ostatnio miałam wrażenie, że Bóg i Maryja są ze mną w łodzi podczas burzy, ale śpią. Modlitwy nie zdawały się pomagać, ale czy faktycznie nic się nie działo ze Ich strony? Nie. Dziś miałam piękny sen, którego intepretacja wygląda następująco: Bóg jako nauczyciel mówi mi, co mi nie wyszło. Maryja dosiada się do mnie i wita się serdecznie. Zaraz za Nią siedzi mężczyzna komentujący wszystkie moje złe wyniki. Co na to Maryja? Czy siedzi spokojnie i to wszystko ignoruje? Nie. Za każdym razem, kiedy ten mężczyzna komentuje, Maryja odwraca się do niego i mnie broni. Maryja Jest naszą Obrończynią. Chroni nas przed złem i strzeże również kiedy wydaje nam się, że nic się nie dzieje, a nadzieja zdaje się znikać (bo tak naprawdę nie znika, gdyż Chrystus Jest Nadzieją, a On zmartwychwstał i żyje). Cudowne jest oddanie się Maryi: zupełne ogołocenie się ze swoich talentów, umiejętności, dobrych uczynków, zasług i wszystkiego co nasze, a oddanie tego wszystkiego Matce Bożej i naszej, Która będzie nas prowadziła do Swego Umiłowanego Syna w najlepszy sposób. Możemy być tego pewni dlatego, że zawsze pełniła wolę Bożą, Jest Niepokalaną Matką Boga. Bóg, wybierając Ją na Swoją Matkę, obdarzył Ją łaskami potrzebnymi do bycia naszą Duchową Matką (dlatego warto Ją również często przywoływać, jeśli jesteśmy czymiś duchowymi rodzicami. Ona nam pomoże spełniać tą rolę jak najlepiej). Warto przywołać tu słowa kolejnego spowiednika cudownie ukazujące Jej Matczyną, bezwarunkową miłość: ,,Dobrze by było, gdybyś ofiarowała się, całe swoje życie Maryi. Ofiaruj Jej wszystko to co wychodzi i wszystko, co nie wychodzi. Ona weźmie nawet te ziarenka pieprzu, przemieni i ofiaruje Bogu, bo nasza ofiara nigdy nie będzie doskonała, ale Jej ofiara zawsze będzie doskonała". Na myśl przychodzi mi również świadectwo pewnej pani, która pisała na grupie Teowieczki o tym, że podczas modlitwy miała obraz, w którym dała Maryi róże, a Ona zaczęła odcinać z nich kolce i ofiarowała Bogu jako ofiarę doskonałą. Warto Jej się powierzać, z Nią nigdy nie zginiemy. Jak to mówi piosenka ,,Razem z Maryją": ,,Razem z Maryją nie pomylisz drogi. Modląc się do Niej, nie stracisz nadziei. W Jej obecności Matczynej, Łaskawej, bezpiecznie dojdziesz do portu zbawienia". Testament z Krzyża, to, że Bóg wybrał Ją na Swoją Matkę i ogromna liczba ogromnych świętych oddana Matce Bożej w pełni ukazują tą prawdę.
#Jezus Chrystus#Duch Święty#Bóg Ojciec#Syn Boży#Baranek Boży Ktory gładzi grzechy świata#chrześcijaństwo#wiara#nadzieja#miłość#Bóg Jest z nami#życiowe trudy#życiowe burze#trudności#cierpienia#ból#przygnębienie#smutek#Pomoc Maryi#Maryja#Matka Boża#Matka Boża Pocieszenia#Matka Boża Miłosierdzia#Maryja tu Jest#Najświętsza Maryja Panna#Nasza Obrona i Opoka#Pod Twoją Obroną#Płaszcz Opieki Maryi#Skryj się w Jej Matczynym Sercu#Maryja cię kocha#Bóg cię kocha
0 notes
Text
U dentystki
Miałem ostatnio drobny problem z klawiaturą i udało mi się zdobyć w miarę szybko termin wizyty u dentystki. Nie rozpytywałem nikogo o polecenie, tylko wybrałem najbliższą placówkę, pół kilometra od domu — zwykłą małą przychodnię z dwoma gabinetami.
W Polsce miałem podobny zwyczaj; nie miałem stałego lekarza, tylko skakałem po najbliższej okolicy, w zależności od tego, gdzie mnie szybciej przygarnęli, gdzie nie było nadmiernie drogo i gdzie się czymś nie rozczarowałem. Wszędzie i tak było podobnie: ja przychodziłem, oni łatali i był spokój na parę lat (przynajmniej z tym jednym konkretnym miejscem). Cała interakcja z lekarzem nie wychodziła daleko poza: "Dzień dobry!", "Dziękuję!" i "Do widzenia!".
Jak więc przebiegła moja pierwsza wizyta tutaj?
Po pierwsze: prezentacja. Po wejściu do gabinetu miła doktor Swetha przedstawia siebie i swoją asystentkę, następuje zwyczajowa gadka szmatka, skąd jestem, itp. Przy czym pytanie jest na miejscu, bo egzotyczne nazwisko pełne warcząco-syczących spółgłosek, może nie tak trudne jak "Brzęczyszczykiewicz", ale dla większości świata osobliwe, zwraca uwagę. Więc ja z Polski, lekarka z Indii, asystentka z Filipin. Sytuacja w Nowej Zelandii zwyczajna, czyli trudno znaleźć tuziemca, który by nie hodował owiec albo wynajmował przyjezdnym tzw. domów.
Po drugie: zdjęcie poglądowe. Wkładają mi do ust minikamerę, robią zdjęcie dziury i sekundy potem oglądamy ją na monitorze w 20-krotnym powiększeniu. Nie tylko dla siebie, bo lekarka i tak ma takie małe lunetki na okularach - też po to, żebym ja zobaczył. Wyjaśnia mi, co wykona i dlaczego.
Po trzecie: zdjęcie RTG. Robią mi je małym ręcznym aparatem, nie muszę schodzić z fotela. Za chwilę na ekranie widzę duchy moich zębów, chociaż zupełnie nie mam pojęcia, na czym zatrzymać wzrok. Dr Swetha wie, dlatego pokazuje mi różne plamki i tłumaczy, co oznaczają. Na końcu informuje, ile będzie kosztować, po czym zabiera się do pracy.
Po czwarte i ostatnie: reszta jest taka sama: czyszczenie, borowanie, plombowanie, utwardzanie w UV, usuwanie nadmiaru, wygładzanie.
Nie znam się na stomatologii, więc nie będę nawet próbował porównać, czy oceniać pracy dr Swethy ani dentystów, których pamiętam z Polski. Nie wiem, czy przeprowadzone czynności były zasadne. Zaciekawiło mnie jednak, że nawet trywialnego ubytku nie robi się "na czuja", tylko wykonuje diagnostykę. Wprawdzie w Polsce nie chodziłem do renomowanych gabinetów, jednakże tu też nie miałem wrażenia, że trafiłem w szczególne miejsce. Ot, zwykła mikroprzychodnia w typowej drewniano-paździerzowej chatce w Johnsonville, a nie na jednej z głównych ulic City, bo takie opakowane w szkło i szczotkowany mosiądz praktyki też tu się znajdzie.
Znam się natomiast dobrze na traktowaniu pacjenta przez polskich lekarzy. Dentyści akurat nie zaleźli mi specjalnie za skórę, ale nie mogę powiedzieć, żebym zaznał szczególnego szacunku. Raczej pogodziłem się z narzuconą mi rolą typa na drugim końcu wiertła, który ma do wyboru zaakceptowanie stanu faktycznego, albo zmianę gabinetu. A to u jednej dentystki musiałem słuchać Radia Maryja, czy mi się to podobało, czy nie; a to u drugiej — obgadywania jej z asystentką jakiegoś świeżo poznanego przez panią doktor playboya. Albo czekać z otwartą gębą, bo wyrwiząb musiał odebrać "pilny telefon". Wiele, wiele razy pokazano mi, że jestem tylko ryjem do zrobienia.
Podmiotowość, którą mi tutaj zwrócono, pozwoliła mi lepiej znieść cios między oczy, którym był koszt wizyty: 350 NZD za zwykłe wypełnienie. Taka jest normalna cena, spodziewałem się, że tyle będę musiał wziąć na klatę. Teoretycznie można dokupić pakiet dentystyczny do prywatnego ubezpieczenia, jednak moim zdaniem nie ma to wielkiego sensu — mocno podnosi to koszt składki, przy dodatkowo narzuconym niskim rocznym limicie wypłat. Na szczęście leczenie dzieci finansuje budżet państwa (wyłączając ortodoncję, która kosztuje niewiarygodne pieniądze i jeszcze ciężko się dostać do lekarza).
1 note
·
View note
Text
Wpis 53. Nowenna pompejańska. 4/54
Wczoraj nie miałam sił nic pisać. Grunt że wczoraj udało się pomodlić. Dziś spokojniejszy dzień więc nadrabiam.
Gdyby ktoś poszukiwał: jak modlić się nowenną, to tu taka krotka audio instrukcja:
A tu mały cud z modlitwy nowenną:
Odmówiłam w swoim życiu 4 nowenny pompejańskie. Ostania była za moją córkę która wpadła w grzech cudzołóstwa. Błagałam Maryję o uwolnienie córki. Nowennę pompejańską odmawiałam z lekkością i zaangażowaniem. Maryja wysłuchała mego błagania. Córka przystąpiła do sakramentów św. Przyjmuje komunię, jest na mszy św niedzielnej. Nawet zaczęła modlić się za dusze czyśćcowe i ofiarować drobne cierpienia za nie. Ale najważniejsze co chciałam napisać to to, że w noc po zakończeniu nowenny pompejańskiej przyśnił mi się krąg, tłum młodzieży w przyciemnionej sali, z rękoma w górze , którzy z okrzykiem oczekiwali na kogoś. W pewnym momencie z otaczającego tłumu zacz��ł wyłaniać się demon ogromy z rogami, jakby parodiując kobietę która jest ubrana skąpo w bikini z ciałem jakby zwierzęcia połączonego z ochydnym wyglądem wykrzyknął z pogardą śmiechu: ,, mam ich więcej ”, zrozumiałam, że odebrałam z jego szpon córkę.
Tekst ze strony https://pompejanska.rosemaria.pl/2024/02/beata-uwolniona-z-cudzolostwa/ .
0 notes
Text
Narodziny Jezusa - tak realnie
Gdy nadszedł czas rozwiązania dla Maryi musieli udać się w drogę, by dotrzeć do Betlejem, aby tam wypełnić obowiązekq prawny, którym był spis ludności.
Jak to wygląda realnie? Byłam w ciąży, urodziłam dwoje dzieci. Podróżowanie w stanie tuż przed porodem i w ciąży było różne. Często odczuwałam każda nierówność w drodze, będąc pasażerem w aucie. Czułam jak dziecko porusza mi się w moim wnętrzu. Było to bolesne i nieprzyjemne. Wiadomo, że każda kobieta przeżywa, odczuwa to inaczej. Ale raczej komfortem podróż na osiołku nie była.
Druga sprawa - jadą w długą drogę, a Maryja w każdej chwili może zacząć rodzić. Przeżyłam sytuację z Komunią w rodzinie na ostatnich dniach przed narodzinami syna. Pełna mobilizacja. Torby spakowane i załadowane do bagażnika. Uroczystość była blisko szpitala, więc w każdej chwili mąż mógł mnie zawieść. Maryja tego komfortu nie miała. Miała przy sobie Józefa i zaufanie do Boga, że On się zatroszczy o Nią i o Dziecko.
Trzecia kwestia - jadą w zupełnie obce miejsce. Nie mają "ustalonego" miejsca noclegu. My jak gdzieś jedziemy na urlop, staramy się zrobić przynajmniej rozeznanie gdzie, co, kto, po ile za dobę. Lubię mieć ten komfort, że wiem, gdzie będę spać. Tymczasem tu jadą trochę w ciemno. Niby Józef wraca do siebie, ale nie nie jest pewne.
Czwarta sprawa to nocleg i narodziny Jezusa w stajni, a złób i siano jako łóżko i pościel. Dziś przy okazji Świąt Bożego Narodzenia wzruszamy się nad stajenką, żłóbkiem, siankiem, bydlętami, owieczkami, które leżą spokojnie. Tylko pojawią się pytanie- która z kobiet chciałaby dziś rodzić swoje dziecko w stajni, między bydłem, a żłób służący do karmienia zwierzyny uczynić łóżeczkiem dla dziecka????
Maryja przeżywała to wszystko zwyczajnie jako człowiek, jako kobieta.
"Maryja uczyła się bycia Matką, do tego Matka Boga , każdego dnia" - to cytat z kazania, ale bardzo trafnie podsumowujący rzeczywistość Maryi. Rzeczywistość, w której nie dostrzegamy trudu, cierpienia i wieku wyrzeczeń. Rzeczywistość, którą często w teorii znamy na pamięć z Ewangelii, ale nie "czujemy" jej realności.
GOD IS MERCIFUL
0 notes
Text
Piąte urodziny IPP TV
1 lutego 2021 studio telewizji Idź Pod Prąd wypełniło się balonami. W sielankowej atmosferze odbywała się w nim bowiem piąta rocznica rozpoczęcia codziennego nadawania ich programów. W studiu zebrali się członkowie redakcji, jej główny zarządca, czyli redaktor naczelny Paweł Chojecki będący "ojcem dyrektorem" całego rodzinnego biznesu, na łączach zaś swoje życzenia składali im współpracownicy ich przedsięwzięcia oraz goście, którzy wystąpili w ich programach.
Wśród anegdot i wspomnień, charakterystycznych dla tego środowiska czerstwych żartów, snucia planów rozwoju, ci, którzy nie bardzo orientują się w ich działalności, mogliby nie domyślić się, że to co oglądają to wesołe harce wyjątkowo szkodliwej, apokaliptycznej sekty, ziejącej na co dzień wulgarną pogardą i nienawiścią do polskich tradycji, polskiej kultury i opluwającej każdego dnia miliony Polaków z powodu wyznawanej przez nich religii. Obserwując to wesołe spijanie sobie z dziubków w kolorowej, urodzinowej scenerii, niektórzy mogliby pomyśleć, że mamy do czynienia z jakąś pożyteczną, oddolną inicjatywą, której dzięki ciężkiej pracy i zaangażowaniu wielu ludzi udało się rozwinąć skrzydła i w dobry sposób wpisać się w przestrzeń medialną naszego kraju i społeczeństwa, nie zaś z wulgarną, destrukcyjną grupą o niejasnych źródłach finansowania oraz bardzo podejrzanych koneksjach.
Przez cały dzień, redakcja IPP czyli właściwie trzon sekty religijnej, raczyła swoich widzów programami rocznicowymi. Jak zwykle, ten główny odbył się o godzinie 13stej.
Prowadząca program Eunika Chojecka wprowadziła widzów w historię IPP, takiej jaką znamy dziś. A zaczęła się ona na dobre 1 lutego 2016 roku od nadawania programu "Kowalski i Chojecki na żywo". Wszyscy znamy historię werbunku, a raczej podkupienia Mariana Kowalskiego przez Pawła Chojeckiego, więc nie trzeba opisywać jej znów od początku. W skrócie wyglądało to tak, że płynący jeszcze na fali popularności, za sprawą wypromowania go przez środowisko narodowców, Marian Kowalski został w pewnym momencie obdarzony przez Chojeckiego zebranymi dla niego kilkudziesięcioma tysiącami złotych. Bezrobotny Kowalski, widząc taką kwotę prawdopodobnie pierwszy raz w swoim życiu, zgodził się występować w programach sekty a gdy zaczęto miesięcznie wypłacać mu od 12 do nawet 16 tysięcy zł, został etatowym wabikiem w szpony grupy, która z początku polowała na nastawionych patriotycznie ludzi, a Kowalski był na takich dobrą przynętą, gdyż kojarzony był z Marszami Niepodległości i Ruchem Narodowym, który w tym czasie osiągał swojej szczyty popularności i szykował się do wejścia w politykę parlamentarną.
Mimo, że dziś drogi Kowalskiego i Chojeckiego rozeszły się to przywódca sekty i jego rodzina nie zapomniała mu zasług jakie wniósł w promocję ich biznesu i przyciąganie w ich objęcia zdezorientowanych patriotów i wielu zagubionych ludzi, którzy pragnęli identyfikować się z jakimś środowiskiem patriotycznym, choć sekta Chojeckiego jest takim wyłącznie z pozoru.
W rocznicowym programie wystawiono więc Kowalskiemu zasłużoną laurkę i przypomniano, że to właśnie on, dzięki swej rozpoznawalności najbardziej spopularyzował działalność IPP i samej sekty zarządzającej tym przedsięwzięciem. Przypomniano w IPP, że to nikt inny a właśnie Kowalski nagonił jej najwięcej wyznawców, a może jak mówią jej byli członkowie, ofiar. Chojecki mówi, że wyznanie takie słyszał jeszcze niedawno od jednego z sympatyków, że to właśnie Kowalski przyciągnął go do tego grona. „Pastor” mówi, że nie chodzi o kilka, ale kilkaset osób, które zbliżyły się do nich przez Kowalskiego.
Czy Kowalski życzyłby sobie dziś tak szczegółowego przypominania jemu i wszystkim wkoło, że pomógł wypromować i rozbudować tak odpychającą grupę? Że robił to za pieniądze i kosztem ludzi, którzy często nie wiedzieli, że wciąga ich właśnie toksyczna sekta? Być może nie, choć i tutaj nie ma pewności, gdyż współpracy z tą grupą bynajmniej się nie wstydzi o czym świadczą jego ostatnie komentarze odnośnie ich rocznicy, w których za chwilę także wspomnę. Jakby nie było, na fakty nie ma on żadnego wpływu i choć niedawno, wielokrotnie powtarzał, że IPP nie ogląda bo np. szkoda mu czasu na bzdury, to pierwszego dnia lutego przez cały dzień w IPP wybrzmiewało, że te właśnie bzdury cynicznie sprzedawał ludziom by ich kosztem wzbogacić się o 450 tysięcy zł w ciągu 2,5 roku jego występów w tym internetowym medium. Przewija się on praktycznie przez całość rocznicowych materiałów, dlatego będzie tu w kilku miejscach wspomniany.
Syn "pastora" Chojeckiego Tymoteusz, podkreśla rozwój IPP od strony technicznej, czemu nie można zaprzeczyć gdyż dziś od tej strony prezentują się przyzwoicie, a może nawet lepiej niż przyzwoicie jak na internetową telewizję (mowa tu oczywiście jedynie o ich odbiorze wizualnym) dzięki czemu także niektórzy mogą stracić czujność i wziąć ich za zwyczajne medium niezależne, co niestety stało się w przypadku wielu polityków, choć są także tacy, których działalność sekty w żaden sposób nie odpycha, mimo, że dysponują o niej pełnymi informacjami a mowa tu dokładnie o pośle Konfederacji Dobromirze Sośnierzu, wspominanym tutaj wielokrotnie.
Chojecki junior mówiąc o rozwoju od strony technicznej / wizualnej, wysnuł także tezę, jakoby to właśnie IPP było prekursorem tego typu internetowych inicjatyw w Polsce a wszystkie inne podobne inicjatywy po prostu nieudolnie ją kopiowały, dlatego też przez lata nie osiągnęły tego poziomu technicznego. Dodał także, tu już od strony merytorycznej, że we wszystkich innych tego typu inicjatywach "poziom żenady rośnie", podczas gdy u nich pojawiają się nowe programy, goście i cały czas rośnie budżet, czyli inaczej mówiąc stan posiadania rodziny Chojeckich. Wszyscy, oczywiście, zdają sobie sprawę jak brzmi zarzucanie żenady innym z ust syna lidera sekty promującej najbardziej niedorzeczne teorie spiskowe a nawet angażującej się w tworzenie i fabrykowanie historii na potrzeby własnej propagandy. Hipokryzja to znak rozpoznawczy sekty Chojeckiego i jego tuby propagandowej, najbardziej kłamliwe pomówienia, bzdury i kłamstwa przechodzą temu "bożemu mężowi", jak nazywa siebie Chojecki, bez mrugnięcia powieką, co odczułem także na własnej skórze. Nie powinno nas jednak dziwić, że najwięksi krętacze i łgarze zawsze najgłośniej krzyczą o "mówieniu prawdy", czego podręcznikowym przykładem jest właśnie IPP. Przysłowie o złodzieju krzyczącym „łapać złodzieja” pasuje w tym miejscu idealnie.
Tymek Chojecki mówi, że nawet ateista musi stwierdzić, widząc ich sprawne funkcjonowanie, że jest w nich coś wyjątkowego. Trudno się nie zgodzić, coś jest na rzeczy. I nie jest to łaska boża, którą tak często, nawet w kwestiach finansowych, wyciera sobie gębę Chojecki. A chodzi właśnie o finanse. KNP / IPP dysponuje kwotami, o których inne tego typu internetowe telewizje mogą jedynie pomarzyć, pracują w niej wyznawcy sekty, prowadzenie tej propagandowej tuby jest ich jedynym zajęciem, dlatego poświęcić mogą jej cały swój czas. . A jeśli chodzi o finanse, to tutaj w ciągu tych pięciu działy się najróżniejsze, choć pewnie mało biblijne, cuda. Sekta cały czas twierdzi, że utrzymuje rodzinę Chojeckich, ich akolitów, oraz cały ich biznes z wpłat około tysiąca swoich sympatyków, które to pozwoliły im nawet zakupić warty ponad dwa miliony złotych kompleks budynków w Panieńszczyźnie. Temat ten był poruszany wiele razy tutaj i w wielu innych miejscach, gdzie omawiano działalność sekty.
Cuda finansowe w Kościele Nowego Przymierza zdarzają się praktycznie "na zawołanie". Wiele razy Chojecki opowiadał o tym jak znalazł akurat potrzebną mu kwotę pieniędzy na ulicy czy o tajemniczych wpłatach w wysokości kilkudziesięciu tysięcy od osób, które zawsze chciały zachować anonimowość.
Od stycznia 2018 roku po Polsce krąży, umieszczana nawet w kiczowatych filmach Patryka Vegi (mowa o filmie „Polityka”, który w IPP omawiany był z powagą godną recenzji filmu dokumentalnego) historia opowiedziana przez o. Tadeusza Rydzyka o bezdomnym, który podarował redemptorystom dwa samochody. I choć wyjaśniona już (na korzyść o. Rydzyka) przez dziennikarzy Onetu, a więc medium niezbyt przychylnego o. Rydzykowi i środowisku Radia Maryja, nadal żyje jako przykład jawnego kłamstwa ze strony zakonnika. Nie jest to miejsce na omawianie tej historii, zainteresowani bez problemu znajdą jej wyjaśnienie na stronach Onetu. Nie jest jednak dla nikogo nowością to, że w świecie dzisiejszych mediów, puszczona w obieg, choćby najbardziej absurdalna, na przysłowiowej „pierwszej stronie” historia zaczyna żyć własnym życiem i mało kto później interesuje się, zwłaszcza po dłuższym czasie tym, że gdzieś ukazało się sprostowanie lub wyjaśnienie.
W sekcie Pawła Chojeckiego takie rzeczy to nic szczególnego. Pod koniec grudnia 2020 roku w swoim programie, w którym omawiano finanse sekty, Chojecki powiedział, że obłożnie chory pan Krzysztof, za którego zdrowie oczywiście się modli, a którego nigdy nie poznał, ani nie miał z nim żadnego kontaktu uznał, że to co robią warte jest jego wsparcia i dlatego, czując, że zbliża się ku końcowi swojego życia, właśnie przelał im na konto 20 tysięcy zł. Według Chojeckiego świadczy to o tym, że człowiek ten "rozpoznał w tym co robią coś ważnego" a dokładniej postrzega telewizję IPP jako "komponent polskiego życia, który może zmienić Polskę". A, jak napisałem wyżej, takie rzeczy zdarzały im się częściej. Często w momencie gdy Chojecki krzywił się na zbyt małe wpłaty danego miesiąca "z nieba" spływał "cudowny przelew". Nie zajmą się tym oczywiście dziennikarze, nikt nie sprawdzi wiarygodności opowiadanych przez niego historii, gdyż nie było by to tak chwytliwe jak w przypadku o. Rydzyka i raczej mało kogo by to obchodziło
"Nawet ateiści powinni rozważyć taką opcję, że coś tu jest dziwnego z telewizją Idź Pod Prąd" - mówi młody Chojecki. Zgadzam się z nim w zupełności.
Jego ojciec, który nazwał siebie samego człowiekiem dość uzdolnionym, z czym także ciężko się nie zgodzić, choć nie są to w większości zdolności pozytywne, przyznał, że celem ich działalności jest upolitycznienie swoich wyznawców w kierunku wyznawanej przez nich ideologii a jest nią tzw. chrześcijański syjonizm, zaczerpnięty od amerykańskich południowych baptystów, na których wzoruje się sekta Chojeckiego. Kowalski z kolei podkreślał wielokrotnie, że tzw. Kluby IPP były czymś w rodzaju nowicjatu, który miał wciągać ludzi, którzy dali się nabrać na patriotyczną otoczkę i symbolikę, w struktury Kościoła Nowego Przymierza i to tam dalej mieli być urabiani ideologicznie. Przyznał to oczywiście już po tym, gdy przestał czerpać korzyści finansowe z naganiania tam ludzi, a swoje usługi przekierował w stronę mediów i środowisk związanych z Prawem i Sprawiedliwością.
Podsumowując pięciolecie istnienia IPP to właśnie Kluby IPP, którymi kiedyś się szczycili, zostały przez lidera i członków sekty niemalże pominięte. Powód tego jest prosty, większość z nich przestała istnieć (a wiele z nich było wirtualnymi wydmuszkami, których rzekome strony internetowe i skrzynki obsługiwała Kornelia Chojecka). Wielu ludzi po jakimś czasie zorientowała się, że są wciągani do sekty, część z nich została do niej wcielona za pomocą tzw. grup biblijnych, które stopniowo przejęły rolę Klubów IPP. Część z nich "wykosił" sam Chojecki, inne znów skłócono ze sobą za pomocą wzajemnych donosów i inwigilacji, jaka ma miejsce w sekcie. Byłych członków i sympatyków bardzo często oczerniano i pomawiano a Chojecki wróżył im "karę boską" racząc historyjkami o odstępcach, którym po opuszczeniu sekty zawaliło się życie. Tym sposobem Kluby IPP poszły w odstawkę, gdy spełniły swoją rolę i przestały być w zasadzie potrzebne. To, że nie są wspominane nie jest więc niczym dziwnym.
Drugim ważnym epizodem ostatnich pięciu lat IPP był okres istnienia, a właściwie pozoracji istnienia ich partii politycznej o nazwie Ruch 11 Listopada, który pokazuje nam nie tylko groteskowość całego przedsięwzięcia, ale także cynizm jego organizatorów. Dziś, w podsumowaniu pięcioletniej działalności, jako niezbyt chlubny epizod, nie został jednak całkowicie pominięty. Dowiedzieliśmy się, że „partię” przekształcono w stowarzyszenie, czyli kolejną fasadową organizację powiązaną z sektą, nie wytłumaczono jednak jakie są jego zadania. Chojecki stwierdził, że w „systemie biskupio-komunistycznym” okazało się niemożliwe stworzenie partii, choć jak to wszystko wyglądało widzieliśmy wszyscy a niedługi żywot tej formacji został w miarę dokładnie opisany. Chojecki twierdzi, że gdy postanowili założyć partię rozpoczęły się przeciwko nim „operacyjne działania”. Pierwszym z nich, była jak wiemy przeszkoda w postaci sformułowania jej statusu, przy którym to zadaniu poległ mecenas AndrzejTurczyn, zaś ostatnim „operacyjnym działaniem” PKW było wezwanie do złożenia oświadczenia finansowego, przy czym także byliśmy świadkami groteskowych tłumaczeń jej ówczesnego prezesa Michała Fałka.
Zamiast pójścia w kierunku samodzielnego bytu politycznego, mówi Chojecki, budują oni „sieć kontaktów” z różnych ugrupowań, także PiS, co jak widać po wizytach w ich programach posłów tej partii może brzmieć wiarygodnie. Pytanie tylko czy występujący u nich politycy zdają sobie sprawę z tego, że ich nazwiska i wizerunek wykorzystywany jest przez sektę a jej lider obiecuje swoim wyznawcom, że za ich pośrednictwem będzie miał wpływ na polską politykę. Chojecki przyznaje także, że jeśli chodzi o sprawę relacji państwa z Kościołem Katolickim, to jego sympatie lokują się raczej na lewicy. To chyba niespecjalnie dziwi kogokolwiek.
Tymoteusz Chojecki twierdzi, że sekta poprzez kontakty z wizytującymi ich posłami uzyskała wpływ na politykę i podkreśla, że są to także kontakty poza okiem kamery. Jeśli jest tak rzeczywiście, to jest to dość interesujący wątek. Zgodził się z nim Michał Fałek, który powiedział, że marzeniem ich środowiska było uzyskanie wpływu na politykę, jednak bez osobistego zaangażowania w nią. Powiedział także wprost, że celem ich jest pozyskanie polityków dla ich sprawy. Mamy więc jasną deklarację, że sekta religijna zamierza poprzez kontakty z politykami oddziaływać na polską scenę polityczną. Jakkolwiek niedorzecznie mogło by to dla kogoś brzmieć, to najpierw zastanowić się nad tymi kontaktami powinni chyba wspominani politycy.
Innym, pominiętym epizodem jest, oczywiście, toczące się przeciwko Chojeckiemu postępowanie, które swój finał w sądzie znajdzie już 24 lutego. Nie mogli odtrąbić też sukcesu sądowego odnośnie mojej sprawy z policjantem będącym ich sympatykiem. Wspomniano o tym jedynie w styczniowym newsletterze sekty:
„Jak wielokrotnie informowaliśmy, grupa hejterów zajmuje się notorycznym prześladowaniem członków naszego kościoła a także gości telewizji Idź Pod Prąd. Po raz pierwszy polski sąd doprowadził do tego, że jeden z nich publicznie przeprosił za tego typu działania wymierzone w chrześcijanina policjanta”.
Zasadą stosowaną dziś, nie tylko przez sektę Chojeckiego, w dyskursie publicznym jest określanie każdego rodzaju krytyki „hejtem” a krytyków „hejterami”, co prowadzić ma w założeniu do odbierania im prawa głosu, bez konieczności podejmowania dyskusji odnośnie krytyki. Członkowie IPP nie wspomnieli o tym jakie były ich oczekiwania względem tej rozprawy. Gdyby osiągnęli to czego się domagali, mielibyśmy z pewnością festiwal zwycięstwa serwowany nam przynajmniej przez kilka dni. Niestety, cenzorskie zapędy Chojeckiego nie znalazły żadnego uzasadnienia na sali sądowej, dlatego rozprawa ta nie była szczegółowo omawiana w ich programach.
Nie możemy jednak pominąć głosu Mariana Kowalskiego, który spytany przez widza jego kanału o opinię biegłej w sprawie przeciwko Chojeckiemu, dał prawdziwy popis swoich zdolności rozumowania oraz orientacji w pracy państwowych instytucji, tym razem orzekając, iż mamy w Polsce kryzys sądownictwa. Wypowiedź ta zasługuje na to, by przytoczyć ją w całości. Pytanie widza brzmiało: „Biegła powołana przez prokuraturę orzekła, że Paweł Chojecki dopuścił się przestępstwa obrazy prezydenta, nawoływania do nienawiści oraz obrazę uczuć religijnych katolików. Jak pan to skomentuje?” W rzeczywistości opinia dotyczyła tylko jednego z zarzutów czyli obrazy uczuć religijnych, gdyż sporządzona była przez biegłą z dziedziny religioznawstwa.
Marian Kowalski ustosunkował się do tego pytania w następujący sposób (pisownia oryginalna):
„No to… to co? To prokuratura sama nie ma poczucia sprawiedliwości tylko biegłych musi po… wyzywać? To po co prokuratura? To niech biegli stanowią, rozsądzają. Nie wiem czego dotyczy sprawa, nie wiem jakiego prezydenta obrażał pan Chojecki, ale to, że akurat w każdej sprawie sąd czy prokuratura powołuje biegłego, świadczy to tym, rzeczywiście mamy duży kryzys wymiaru sprawiedliwości w Polsce. No… a obraza uczuć religijnych no to… to sąd powinien ustalić a nie tam biegły. To ja mam takie zastrzeżenie, ale nie wiem tu z czym… jakie są fakty w tym przypadku, kto o kim co powiedział, nie znam tych wypowiedzi.”
Marian Kowalski nie może pojąć po co sąd powołuje biegłego oraz doradza by to sędzia, a nawet prokurator orzekł, chyba w myśl własnego wyobrażenia w temacie religijnym. Nie można mu się bardzo dziwić, brał udział przeważnie w sprawach sądowych, w których rozstrzygane było danie komuś po gębie na dyskotece. Nie przeszkadzało mu to jednak wyrazić opinii na temat kryzysu wymiaru sprawiedliwości. Prawdziwy ekspert z TVP Info. Inną sprawą jest to, że pytany przez swoich widzów o sprawy związane z Chojeckim bardzo często unika odpowiedzi a robi to jeszcze częściej gdy pytany jest o ludzi związanych z PiS czy mediami publicznymi, zdając sobie sprawę z tego, że zaproszenia do programów red. Rachonia mogłyby nagle się urwać. Najczęstszą jego odpowiedzią jest wówczas: „nie znam sprawy”.
Pierwszy, jubileuszowy program musiał zawierać życzenia i komentarze ludzi w jakiś sposób związanych z IPP TV. Wybrane omówimy po kolei.
Jako pierwszy głos zabrał Andrzej Turczyn, adwokat, którego dwa tygodnie temu miałem nadzieję spotkać na sali sądowej w Trzciance. Przez wielu obserwatorów „lubelskiego uniwersum” nazywany „Bzdurczynem” lub „mecenasem czteropakiem” z racji dziwnych stanów w jakich zdarzało mu się występować w ich programach. Mecenas Turczyn pozdrowienia swoje przesyła z Gdyni (pisownia oryginalna).
„Dzień dobry. Z okazji piątej rocznicy powstania lubelskiej telewizji Idź Pod Prąd, najserdeczniejsze życzenia dla telewizji i dla widzów wszystkich znad morza, znad polskiego Bałtyku. Ta telewizja musi istnieć! Jest potrzebna w Polsce! Różnimy się czasami, ale dążymy do jednego celu. Nie widać mnie, ale jestem. Mam pełne ręce roboty, zło nie przestaje atakować. Pozdrawiam znad morza”
„Pastor” Chojecki komentując tę wypowiedź wspomniał swoją długoletnią znajomość z Andrzejem Turczynem oraz jego wielkie zasługi dla działalności jego „kościoła”, w tym te od strony prawnej. O jego skuteczności przekonałem się zaledwie dwa tygodnie wcześniej w Trzciance, gdzie spadły wszystkie, absurdalne żądania wysunięte przez niego, mające zapewnić im zamknięcie ust jednemu z ich krytyków. Innymi jego popisami prawnymi żyliśmy już wcześniej, zwłaszcza przy rejestracji ich partii Ruch 11 Listopada, gdzie odrzucony został stworzony przez niego status partii oraz całkowita nieudolność przy próbach jej rejestracji. Ostatecznie na niego „pastor” Chojecki zrzucił także to, że będąc jej wiceprezesem, nie dopilnował sprawozdania finansowego co doprowadziło do jej wykreślenia z rejestru partii politycznych, choć to akurat było jedynie fasadą, mającą w jakiś sposób wytłumaczyć wyznawcom ich wycofanie się z tego projektu, który stworzony został dla połechtania ego Mariana Kowalskiego. Jednak przy okazji rocznicy takich rzeczy się nie mówi i „pastor” bardzo pochwalił pana mecenasa.
Przejdźmy więc do następnego etapu imprezy.
Marian Kowalski, którego liczne spory i przepychanki z jego byłym pracodawcą Pawłem Chojeckim śledziliśmy z przysłowiowymi wypiekami na twarzy, a tak naprawdę kręcą głowami nad perfidią jednego i drugiego, został zaprezentowany w IPP a fragmenty jego wypowiedzi odnośnie tematu zaczerpnięte zostały z jego, nadawanych z jego pokoju patostreamów. Odniósł się do Chojeckiego w związku z pytaniem widza brzmiącym: „Panie Marianie, czy nie jest panu żal utraty przyjaźni z panem Chojeckim, tak czysto po ludzku?”. Odpowiedź Kowalskiego była taka, jakiej spodziewać się po nim można, a mianowicie (pisownia oryginalna):
„No proszę państwa, oczywiście bardzo żałuję, że tak się stało, zresztą nie tylko żałuję takiej sytuacji z Pawłem Chojeckim. Bardzo żałuję na przykład, że i Ruch Narodowy został zmarnowany. Ja przecież bardzo wysoko ceniłem tych młodych ludzi, z którymi wraz zakładaliśmy i ONR, i prawda i Ruch Narodowy. Tak się stało, jest mi bardzo smutno, że to się po prostu nie powiodło, nie czuję najmniejszej satysfakcji. Także ja nie czuję się tutaj w żaden sposób zadowolony, trudno, co zrobić?”
Kowalski wypowiedział się po swojej ustalonej linii, którą zagrywał już od początku współpracy z Chojeckim. A ta opierała się z jego strony głównie na atakowaniu dawnych kolegów / promotorów jego osoby i odgrywaniu nestora ruchu narodowego, którego częścią nigdy nie był. Możemy domyślać się czego żałuje Marian Kowalski odnośnie zakończenia współpracy z Pawłem Chojeckim.
Jest on bowiem największym przegranym tych przetasowań. Telewizja Idź Pod Prąd, mimo jego odejścia poradziła sobie bez niego i niezaprzeczalnie poszła naprzód, choć niektórzy wróżyli jej upadek po jego odejściu. Kowalski okazał się nikim innym jak narzędziem zdobycia przez nią rozgłosu i przyciągnięcia wyznawców, narzędziem, bez którego jednak w późniejszej fazie można już nadal pchać inicjatywę na przód, mimo, że bez tego, szczęśliwego dla IPP, zbiegu okoliczności i, czujności „pastora” w skorzystaniu z sytuacji, mogłaby okazać się klapą i nadal zamkniętą, wąską grupką dziwaków.
Kowalski, będący prostym chłopkiem, gdy został otoczony takim nimbem ze strony sekty sam wpadł w jej sidła choć, co wiele razy było tutaj podkreślane, nigdy nie był członkiem KNP ze względów pragmatycznych, po jakimś czasie zagubił się w tym wszystkim, uznał, że właśnie ma szansę „pójść na swoje”, co było tu omawiane już wcześniej. Klapą okazała się jego inicjatywa własnej telewizji internetowej a dziś pozostaje już na jedynie na łasce drobnych układzików zawartych „na potrzeby” z mediami PiSu czy niedoszłą twarzą klap propagandowych firmowanych przez, odsuniętego na boczny tor, Antoniego Macierewicza.
Mimo przytyków w obie strony, Kowalski mógłby, moim zdaniem, wrócić do IPP, ale odbyło by się to już na całkowicie innych niż wówczas, zasadach. Teraz to nie on sprzedawałby im „markę” pt. „Marian Kowalski, lider Ruchu Narodowego, trybun ludowy”, ale musiałby przyjąć rolę posłusznego przytakiwacza (którym i tak w ich programach był) na nowych warunkach. Myślę tak dlatego, że gdy rozmawiałem z różnymi ludźmi a także pisałem o tym, że duet Chojecki – Kowalski w końcu pęknie, wiele osób uważało to za coś nie do pomyślenia. Kowalski i Chojecki są ludźmi dbającymi wyłącznie o własne korzyści, pozbawionymi wszelkiej moralności, zwykłego, ludzkiego wstydu, gotowymi kłamać a nawet niszczyć ludzi, dla osiągnięcia własnych, w przypadku Chojeckiego bardziej długofalowych, a w przypadku Kowalskiego prostych, materialnych, celów.
Dlatego czasem bawiły nas tzw. wrzutki jednego na drugiego. Chojecki, który promował Kowalskiego jako „drugiego Piłsudskiego” nie omieszkał wyśmiać jego wykształcenia i wypomnieć mu, że dzięki IPP zobaczył prawdziwe pieniądze, Kowalski zaś w prostych słowach mówił o sekcie i chorej atmosferze tej dusznej grupy. A jednak przeplatało się to z ciepłymi słowami w obu kierunkach, wtedy gdy wymagał tego interes ich obu.
W tym momencie możemy przejść do kolejnej, moim zdaniem, znamiennej wypowiedzi Kowalskiego odnośnie jego współpracy z sektą Chojeckiego i jego pracy w IPP. A z racji na jej wagę (czyli zobrazowanie, po raz enty, z jakim człowiekiem mamy do czynienia) musi być ona przytoczona w całości. Z uśmiechem Marian Kowalski wspomina swoje najlepsze, poza finansowymi, doświadczenia z medium Chojeckiego. I znów (pisownia oryginalna):
„No powiem szczerze. W ramach telewizji Idź Pod Prąd niejednemu ćmilowi napsuliśmy krwi i akurat z tego się bardzo cieszę. Uważam, że telewizja Idź Pod Prąd, gdyby może była mniej… mniej zainteresowana kwestiami religijnymi, a miała taki przekaz bardziej neutralny od tej strony, zajmowałaby się bardziej publicystyką, no mogła by mieć szerszy zasięg, no trudno, co robić? Każdy właściciel telewizji nadaje takie oblicze jakie mu się podoba. Jestem bardzo zadowolony, że niejednemu mędrkowi tam natarliśmy uszu, z tego były rozmaite kłopoty, no chodzi się po sądach, trudno co robić, ale tym ćmilom, którym napsuliśmy krwi, no to powiem szczerze, cieszę się, że tej krwi napsuliśmy, myślę, że jednak trochę za mało”.
Po tej wypowiedzi, która zaprezentowana została w rocznicowym programie, Chojecki powiedział: „Marian zakończył tę część swojej wypowiedzi ‘ co zrobić?’. No może się jakiś pomysł jeszcze znajdzie.”. Jak widzimy, nie powinniśmy, tak jak w przypadku niedowiarków odnośnie „rozwodu” Kowalskiego z Chojeckim, być przekonani o tym, że nie dojdzie do ponownego zbliżenia. Nie takie roszady obserwowaliśmy na polskiej scenie medialnej czy politycznej, dlatego też ponowny, braterski pocałunek dwóch, pozbawionych moralnego kręgosłupa, ludzi nie powinien nas w przyszłości zdziwić, choć jak wspomniałem wyżej z pewnością odbył by się już na mocno zmienionych zasadach. Podejrzewam też, że nowy układ byłby obwarowany konkretnymi warunkami. Żebrzący o pięciozłotówki na You Tube, skompromitowany opryszek, nie mający już dziś w garści argumentu przyciągania ludzi, musiałby podpisać cyrograf na zasadach, obracającego potężną kasą, lidera sekty. A, skoro godząc się na spełnianie jego warunków za kilkanaście tysięcy zł miesięcznie, jednak posiadając jakąś kartę przetargową robił to z zapałem przekraczającym wiele razy to, czego od niego wymagano, możemy jedynie domyślić się jak wyglądało by to w nowej odsłonie.
Obraz dzisiejszego „eksperta” porannych programów red. Rachonia wyłania nam się w pełni. „Napsuli krwi”? Kowalski w sekciarskich programach Chojeckiego skompromitował się tak, że niewiele osób publicznych chciało w ogóle w jakikolwiek sposób odnosić się do jego tam aktywności, uważając to za zniżanie się do poziomu rynsztoka prezentowanego przez ten duet, działacze Ruchu Narodowego, czy szerzej środowiska narodowego w końcu musieli przyznać, że wstydzą się tego, że wypromowali oni takiego prymitywa, nikt nie traktował jego działalności poważnie (moim zdaniem to błąd, gdyż powinna być napiętnowana, wyjaśniona choćby ludziom, którym wepchnięto tego człowieka jako autorytet i osobę godną zaufania, co później, za pieniądze, wykorzystał by wpychać ich w szpony destrukcyjnej sekty). Krwi, tak naprawdę, nikomu nie napsuł, stał się jedynie pośmiewiskiem i synonimem największego w dzisiejszej debacie politycznej prostaka, gbura, człowieka pozbawionego wszelkich hamulców i przyzwoitości, kimś do kogo porównywało się oponenta, któremu chce się jak najbardziej dowalić. Jego wulgarnych obelg wobec dawnych kolegów nie chciał komentować nikt poza hermetyczną sektą a później, wykorzystującymi go mediami rządowymi, które sięgając po niego, po prostu sięgnęły dna. Nie wyciągnął on do dziś żadnych wniosków. Fakt, dziś nadal pokazuje się Kowalskiego w rządowych mediach, co opisuje tylko ich poziom, ale ja sam, jestem ciekaw czegoś, czego się pewnie nigdy nie dowiem: na jakich zasadach skonstruowana jest ten układ pomiędzy nim a mediami, które ciągle wpychają go odbiorcom. Wiemy jak to wygląda z wierzchu… opluwał dawnych kolegów na modłę propagandy TVP i jego redaktora prowadzącego czyli Michała Rachonia, miał być twarzą nieudanej operacji „Konfederacja 2” pod skrzydłami Antoniego Macierewicza.
Kolejnym składającym życzenia dla IPP był Eli Barbur, wieloletni współpracownik Adama Michnika i Gazety Wyborczej, jej korespondent z Izraela, dziś współpracujący z telewizją Chojeckiego, i prowadzący stronę internetową Tel Awiw Online (pisownia oryginalna):
„Proszę państwa piątka na karku w tych wspaniałych czasach to jest nie bagatela, to nie betka (?). Trzeba mieć końskie zdrowie i siłę przebicia, ,pozytywna energia to u was najbardziej widoczne, nadrzędna wartość powiedziałbym, w dobie kryzysu. Po Covidzie też niezły krajobraz po bitwie nas czeka pomijając inne złoki (?), tym większa praca organiczna będzie potrzebna. Trzeźwego oglądu, błyskawicznej orientacji, żelaznej odporności na to wszystko. Tego wszystkiego wam życzę z Izraela, z Tel Awiwu, ściskam serdecznie spracowane dłonie” – wykrzyczał wyraźnie podniecony Barbur.
Przy tej okazji Paweł Chojecki przyznał, że już w latach 90tych, a więc aktywności Barbura w środowisku Gazety Wyborczej wyczuł w nim „swojego chłopa”. Pokrewieństwo ideowe pozostało im do dziś.
Szef IPP Paweł Chojecki marzy aby „głos biblijnych chrześcijan” był „równoprawny” w debacie publicznej w Polsce. Wspominał o tym wiele razy, przedstawiając to w ten sposób, że są oni rzekomo „dyskryminowani”, dlatego, że np… nie mówi o nich publiczna telewizja ani nie zaprasza się ich do niej. Jak pamiętamy, jeden taki eksperyment z Euniką Chojecką w programie Michała Rachonia był kompletną porażką, ale od tamtej pory sekta domaga się wręcz aby reklamowały ich duże media, w tym te państwowe. Jest to także element propagandy dla samych wyznawców, których cały czas utwierdza się w przekonaniu o tym, że świat zewnętrzny jest wobec nich wrogi. Skarży się on na to, że publiczne media czy rządzący „posługują się nimi” gdy jest to dla nich wygodne, a jako przykład podaje to, że pojawili się w filmie „Krzyż” pokazujące wydarzenia posmoleńskie. W rzeczywistości to członkowie sekty usiłują „zakręcić” się w pobliżu takich wydarzeń, środowisk czy np. partii politycznych aby później w taki właśnie sposób to wykorzystywać. Jest to dość słabe, ale jak widać działa na wyznawców Chojeckiego.
Jeśli chodzi o życzenia spełnione, to znów rację ma syn Chojeckiego Tymoteusz, mówiąc, że rok ten był dla IPP przełomowym z kilku względów. Nie chodzi tylko o zakup nowej posiadłości, urządzenia nowego studia nagrań czy podniesienia jakości technicznej ich programów. Chodzi głównie o to, że udało im się przyciągnąć do nich sporo znanych gości, których występy w IPP były następne w różny sposób propagandowo wykorzystywane przez sektę. W 2020 roku w IPP pojawiali się posłowie PiS, senatorowie, minister, księża i zakonnicy, ludzie znani z mediów a nawet rzecznik Konferencji Episkopatu Polski, a to pokazuje, że sekta próbuje przenikać do mainstreamu i, co gorsza, małymi krokami udaje jej się to. Fakt bywania polityków PiS w tego pokroju towarzystwie nadal umyka uwadze dziennikarzy mediów będących w opozycji do partii rządzącej.
Wśród gości, którzy zaszczycili IPP swoją obecnością (ze względu na pandemię na łączach) to m.in. ks. Emil Parafiniuk, ks. prof. Andrzej Kobyliński, ks. Leszek Gęsiak, siostra zakonna Tymoteusza Gil, posłowie Witold Waszczykowski, Andrzej Sośnierz, Dobromir Sośnierz, Bartłomiej Wróblewski, były minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski, producent telewizyjny Marek Sekielski, izraelski lobbysta Jonny Daniels, prof. Krzysztof Simon, prof. Włodzimierz Gut, prof. Janusz Heitzman, dr Paweł Grzesiowski, dr Zbigniew Hałat, dr Michał Sutkowski, dr Tomasz Dzieciątkowski, dr. Włodzimierz Bodnar, dr Zbigniew Hałat (który w ich programie stwierdził, że Sars-COV2 może być bronią biologiczną, co sekta natychmiast wplotła w swoją spiskową narrację).
Wielu z wymienionych z pewnością nie zdawało sobie sprawy, że występują w programach apokaliptycznej sekty, która w czasie pandemii żerowała na niej produkując fake-newsy i rozpowszechniając teorie spiskowe. Pokazuje to jednak, że nawet podejrzanym sektom nie jest trudno dotrzeć do polityków z pierwszych stron gazet by następnie wywiady z nimi eksploatować propagandowo i podpierać nimi swoje tezy. Było tak np. w przypadku ks. Leszka Gęsiaka, od którego udało im się podstępem wyciągnąć wypowiedź potępiającą krytyków sekty. Kłamliwie przypisano mu również to, że odnosił się do ich „raportu” na temat rzekomych prześladowań. Sekta, stwierdziła, że wizyta ks. Gęsiaka w ich programie oznacza „zmianę stosunku Kościoła Katolickiego w stosunku do nich”. Następnie idąc za ciosem, sekta chciała przeprowadzić wywiad z kolejnym, nie wymienionym przez nich z nazwiska księdzem, członkiem Konferencji Episkopatu Polski. Ten początkowo miał się zgodzić ale następnie odmówić pojawienia się w ich programie. Być może, po występach ks. Gęsiaka ktoś wreszcie sprawdził czym jest telewizja IPP. Chojecki, który wcześniej wychwalał ks. Gęsiaka po tej sytuacji stwierdził, że jego słowa są nic nie warte, bowiem jego występ w IPP odebrał chyba jako deklarację tego, że ma zapewnione jakieś wejścia, dojścia w KEP.
Innym niepowodzeniem sekty KNP, które także pominęli oni w rocznicowych programach była nieudana próba dostania się na Ministerialną Konferencję na rzecz wolności religijnej lub przekonań, w której oprócz polskich polityków brali udział przedstawiciele ONZ czy dyrektor wykonawczy Komitetu Żydów Amerykańskich. Konferencja odbywała się wirtualnie, a dostęp do niej chcieli załatwić sobie członkowie sekty, których celem było narobienie tam wstydu nie tylko organizatorom ale i całej Polsce. Zamierzali oni bowiem w tym gronie opowiadać bajeczki, które wciskają swoim widzom, zmyślone historie ich rzekomego prześladowania. W materiałach, które wysłali wraz z prośbą o udostępnienie im możliwości wzięcia udział w konferencji znalazł się m.in. groteskowy raport, który już szczegółowo omawialiśmy oraz reportaż, który nakręcili do, także omawianej już sprawy Grzegorza Doleckiego z Janowa Lubelskiego.
Najwyraźniej sprawy, którymi próbowali zainteresować ks. Gęsiaka oraz, którymi karmią widzów oraz różne instytucje państwowe, zostały zweryfikowane jako pozbawione jakichkolwiek podstaw wymysły i grupie tej odmówiono udziału w tym wydarzeniu. Jak widać jest jeszcze w polskich instytucjach ktoś, kto trzyma rękę na pulsie w sytuacjach prób przenikania tej sekty do instytucji i wydarzeń, z pomocą których próbuje się ona promować przedstawiając nieprawdziwe informacje. Chojecki dostrzegł w tym, oczywiście, obawę władz polskich przed tym, że „polscy protestanci mogliby powiedzieć prawdę”. Próby takiego zaszkodzenia Polsce oraz próby przenikania sekty do takich spraw powinny zwrócić uwagę odpowiednich służb i zainteresować je ich działalnością. Tak czy owak, nieudana próba zasiania fermentu na konferencji nie została wspomniana w podsumowaniu ostatniego roku działalności KNP / IPP.
Kolejnym gościem, który zdecydował się nagrać życzenia dla internetowej telewizji, która każdego dnia w wulgarny sposób opluwa katolików i Polaków, dąży do zaostrzania waśni na tle religijnym, był ks. prof. Jarosław Kupczak, dominikanin, nauczyciel akademicki Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie (pisownia oryginalna):
„Dzień dobry, Szczęść Boże. Chcę bardzo serdecznie pogratulować telewizji Idź Pod Prąd kolejnej rocznicy, tym razem pięciolecia działalności. Miałem przyjemność kilkukrotnie być gościem telewizji Idź Pod Prąd i muszę przyznać, że za każdym razem miałem takie poczucie, że jestem przyjęty, moje poglądy są przyjęte z szacunkiem, zrozumieniem, że uczestniczę w dyskusji na wysokim poziomie. To prawda, że w sprawach religijnych i politycznych istnieją głębokie różnice pomiędzy mną a założycielami, twórcami telewizji Idź Pod Prąd, ale w pewien sposób to jest drugorzędne, dlatego, że chodzi o to, żeby w Polsce było jak najwięcej takich miejsc, gdzie ludzie, którzy różnią się ze sobą, którzy mają różne poglądy, mogą ze sobą w odpowiednim klimacie i w odpowiedniej atmosferze rozmawiać, gdzie czują, że są wysłuchani, że są przyjęci z szacunkiem. I mam takie doświadczenie, że takim miejscem jest telewizja Idź Pod Prąd. To są moje życzenia dla was z okazji tych kolejnych urodzin. Życzę wam, żebyście w tej podzielonej i skłóconej Polsce, podzielonej i skłóconej Europie, podzielonym i skłóconym świecie i, niestety, podzielonym i skłóconym chrześcijaństwie byli takim miejscem spotkania, gdzie ludzie o różnych poglądach, także z różnych denominacji chrześcijańskich, z różnych partii politycznych i o bardzo różnych poglądach mogą się ze sobą spotkać i mogą ze sobą rozmawiać właśnie w takim klimacie szacunku, wzajemnego wysłuchania, próby zrozumienia swoich poglądów, nawet jeśli te poglądy na koniec nie zostaną zaakceptowane czy zostaną skrytykowane. Tworzenie takich miejsc, myślę, jest bardzo ważne i życzę, żebyście przez następne lata takim właśnie miejscem byli, takim miejscem pozostali. Ad multos annos telewizjo Idź Pod Prąd”
Po prostu nie do wiary.
Hanna Shen, korespondentka IPP z Tajwanu, która pojawia się także w mediach głównego nurtu życzyła by sobie i im, aby pojawiało się u nich więcej gości z tzw. konserwatywnej strony. Jak na razie jedynym takim jest konserwatywny liberał i poseł Konfederacji Dobromir Sośnierz. Jest ich więcej jeśli za konserwatystów uznamy posłów PiS. Jeśli Shen miała na myśli jednak środowiska narodowe czy im podobne, to najwidoczniej nie zdaje sobie ona sprawy z tego, że ludzie je tworzący w większości zdają sobie sprawę z tego czym jest sekta Chojeckiego i jaki jest jej przekaz, dlatego wydaje się mało prawdopodobnym by zniżali się do poziomu rynsztoka prezentowanego przez Chojeckiego i jego współpracowników oraz brali udział w czymś takim. Dlatego też łatwiej zaprosić jest polityków PiS czy pana Sekielskiego.
Shen mówi, że zauważyła brak omawiania w IPP tematów, którymi żyją Polacy w Internecie. Nie jest to do końca prawda, IPP stara się na bieżąco komentować wydarzenia, dorabiając do nich oczywiście najdziwaczniejsze i często niczym nie podparte teorie Chojeckiego, jednak dokładnie wybiera tematy, którymi się zajmuje i delikatnie pomija inne a przynajmniej nie ustosunkowuje się do nich jednoznacznie. Takim tematem była ostatnio w wielu mediach współpraca Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i jej szefa Jerzego Owsiaka z tzw. Strajkiem Kobiet pod przywództwem Marty Lempart. Wielu komentatorów wytykało hipokryzję takiej fuzji, akcję charytatywną na rzecz chorych dzieci z oficjalnym wsparciem dla zwolenników aborcji na życzenie, dodatkowo odzianego w szaty prymitywnych, wulgarnych awantur.
Temat ten nie pojawił się w IPP, choć wydawało by się, że konserwatywna i chrześcijańska telewizja powinna wyrażać w takich sprawach swoje zdanie. Okazuje się jednak, że ma ona inne priorytety. Same awantury pod hasłami Strajku Kobiet były w niej komentowane w ten sposób by wytworzyć wrażenie istnienia jakiejś zorganizowanej przez rząd, celowej zadymy i na tym wyłącznie skupili się „dziennikarze” IPP. Z ust Chojeckiego ani razu nie padło choćby słowo potępienia ludzi atakujących katolickie kościoły. Jeśli zaś chodzi o WOŚP, która jak wiemy od początku jest bardzo mocno ideologizowana i upolityczniona, i jej współpracę aborcjonistkami przemilczano być może z powodu kontaktów z panem Sekielskim, którego filmy dotyczące pedofilii w Kościele są ważnym komponentem antykatolickiej krucjaty Chojeckiego. Sekielski otwarcie popiera nie tylko poglądy aborcjonistek, żądania środowisk LGBT ale także działalność Owsiaka, dlatego zdecydowana krytyka ze strony IPP mogła by w jakiś sposób wpłynąć na jego kontakty z sektą, która potrzebuje go jednak bardziej niż tego, by komentować wydarzenia z perspektywy chrześcijan, za jakich się w końcu podają.
Kolejnym politykiem, który zdecydował się złożyć życzenia IPP był poseł PiS Bartłomiej Wróblewski, który był inicjatorem wniosku zakazującego w Polsce aborcji eugenicznej. Wystąpił on niedawno w programie IPP, gdzie Chojecki, po wstępnym „głaskaniu” pana posła, wezwał go do tablicy i sprawił, że ten tłumaczył się z dziwacznych zarzutów lidera sekty. Chojecki nagadał posłowi, że środowisko KNP / IPP aktywnie angażowało się we wspieranie Prawa i Sprawiedliwości (faktycznie kręcili się koło tej partii robiąc sobie reklamę, co wykorzystują do dziś) a następnie zaczął użalać się na fakt, że publiczna telewizja, opisując sprawę senatora Jacka Burego nazwała ich sektą. Dodatkowo przedstawił mu swoją stałą litanię żalów, którymi bombarduje zapraszanych gości. Poseł Wróblewski usłyszał, że w Polsce dyskryminowani są protestanci, że nie dopuszcza się ich do debaty publicznej a wręcz prześladuje. „Zagroził” także, że protestanci (Chojecki często wypowiada się w imieniu polskich protestantów choć ci w większości odcinają się od działań jego sekty) czując się zmarginalizowanymi mogą przenieść swoje poparcie np. na kolejną polityczną wydmuszkę czyli ruch Szymona Hołowni. Podczas tego wywiadu, Kornelia Chojecka poinformowała posła, że 1 lutego ich telewizja obchodzi piąte urodziny i czy chciałby przekazać coś jej widzom i twórcom. Poseł Wróblewski, który, jak mi się wydaje, nie orientował się do końca w jakim programie wystąpił powiedział:
„Chciałbym podziękować państwu za stanie po stronie tych wartości, które leżą u podstaw naszej cywilizacji, wartości chrześcijańskich, które nas łączą, przekonanie o konieczności obrony życia, obrony rodziny. To są te sprawy, które są takie najważniejsze uważam i cieszę się, ze w wielu miejscach w Polsce jest wiele osób, środowisk, które są przywiązane do tych spraw. Uważam, że dzięki temu świat jest lepszy a jednocześnie jedni drugim powinniśmy dodawać otuchy.”
Tak, zdecydowane poseł Wróblewski nie orientował się z kim rozmawia.
Jako kolejny po pośle z życzeniami wystąpił Marcin Hakamer Fernandez, członek Falun Gong prowadzący fundację „Studium” zajmującą się propagowaniem wschodnich praktyk duchowych. Jej działalność opisywana była tu w artykule „Egzotyczny sojusz sekty Chojeckiego”. Szef IPP komentując jego występ stwierdził, że pokazuje to, że jego telewizja jest projektem międzykulturowym, że sekta KNP nie zamyka się tylko w kulturze chrześcijańskiej, ale jest otwarta na inne środowiska. Rzeczywiście specyficzny ekumenizm z ich strony. Nie od dziś jednak wiadomo, że głównym wrogiem sekty Chojeckiego jest katolicyzm, jego wyznawcy i instytucja Kościoła.
Tuż po nim wystąpił John Hahn, dyrektor wykonawczy amerykańskiej organizacji John Birch socjety, z którą już kilkukrotnie mieliśmy okazję spotkać się na tym blogu. Przedstawiana widzom IPP jako „największa antykomunistyczna organizacja na świecie” stanowi dziś właściwie ekscentryczny klub rekonstruktorów czasów zimnej wojny. Hahn, który prawdopodobnie myśli, że KNP / IPP jest w naszym kraju czymś więcej niż jątrzącą sektą, nazwał ich „ruchem wolnościowym” życzył im „wszystkiego najlepszego na drodze wyzwalania Polski” oraz wyraził zrozumienie dla „trudności jakie napotykają z racji mówienia prawdy” i „edukowania oraz informowania Polaków”. To z kolei pokazuje nam jak wzajemnie przyciągają się oderwane od rzeczywistości, ale jednak szkodliwe społecznie organizacje. Mamy tutaj do czynienia z wzajemnym nakręcaniem siebie przez różne, odrealnione grupy i tworzeniem przez nie rzeczywistości alternatywnej, w której tkwią ich członkowie.
Wśród składających życzenia znalazła się także Małgorzata Kubicka – Frączek, związana z sektą lekarka czy człowiek występujący pod pseudonimem „były ksiądz Jerzy”, Ivan Belostenko, będący „żydowskim łącznikiem” sekty z tymi środowiskami, Piotr Setkowicz oraz inni aktywni członkowie sekty, a także ich dzieci.
W trakcie kolejnego programu pt. „Hyde Park z pastorem Chojeckim” padło pytanie o to, czy księża katoliccy w jakiś sposób kontaktują się z liderem sekty. W tym miejscu przywołał on scenę z jednego z ich programów, w którym rzucał o podłogę katechizmem Kościoła Katolickiego, stwierdzając, że chyba od tamtej pory „część księży zniechęciła się i nie mogła tego przełknąć”. Dodaje także, że nie spodziewał się takiej reakcji „bo przecież to jest tylko nauka ludzka” za to miał nadzieję, że księża mają „jakiś taki dystans”. Ale „przyszli następni”, jak powiedział Chojecki, ci, którzy występują w jego telewizji nie dostrzegając w tym niczego niestosownego. Do nich właśnie, jak twierdzi szef IPP „trafiają jego argumenty a oni sami myślą po protestancku”. Tutaj, niestety, może mieć rację. Dlatego pozostaje mieć nadzieję, że będzie ich jak najmniej. Chojecki wyraża nadzieję, że ci właśnie księża, „tak jak on na początku swojej drogi”, chcą zmieniać Kościół od środka, prowadzić do jego protestantyzacji. To także jest prawdopodobne. Chojecki i jego córki liczą bowiem na współpracę takich księży, tych, którzy pozostają wierni swoim ślubom i religii nazywają oni „pośrednikami do piekła”.
Z życzeniami pospieszył także poseł Lech Kołakowski, do niedawna członek PiS, dziś parlamentarzysta niezrzeszony, który wypowiedział następujące słowa (pisownia oryginalna):
„Na telewizję Idź Pod Prąd trafiłem dopiero w zeszłym roku. Kiedy zobaczyłem waszą piękną czołówkę to miałem wrażenie, że to prawdziwi patrioci. Występując w telewizji Idź Pod Prąd nie pomyliłem się. Bardzo się cieszę, że jest w Polsce takie niezależne środowisko, które nie boi się mówić, często trudnej, prawdy. Życzę wam byście nie dali się złamać i mam nadzieję, że jeszcze nie raz będziemy mogli coś raem zrobić dla dobra Polski.”
Jeśli pan poseł, poza czołówką i występem u nich, rzeczywiście śledził ich działalność a dziś, z pełną powaga wypowiada te słowa, to w tym miejscu życzyć należy Polakom, aby on jako polityk nie miał więcej okazji robić czegokolwiek co mogło by mieć wpływ na Polskę.
Życzenia, które wywołały wśród członków sekty największy entuzjazm, pochodziły od niejakiego Man-Yana, szefa europejskiej części chińskiej korporacji medialnej Epoch Times, będącej jedną z największych światowych fabryk fake-newsów, powiązaną z sektą Falun Gong. To właśnie ta korporacja i jej media propagowały nazywanie wirusa Sars-COV2 „wirusem Komunistycznej Partii Chin” (CCP-virus), co przejęła od nich sekta z Lublina. Od początku pandemii media związane z Epoch Media Group forsowały jako pewnik teorię, że wirus ten został stworzony w laboratorium w Wuhan i został celowo rozprzestrzeniony na cały świat. Teorie, które serwuje swoim widzom sekta Chojeckiego są częścią szerszej akcji dezinformacyjnej ze strony tego medium.
„Wszystkiego najlepszego z okazji piątych urodzin telewizji Idź Pod Prąd. To świetna nazwa ponieważ świat cierpki z powodu złych prądów. Prądów tyrani i prądów totalitaryzmu, które rozlewają się po świecie. Za tymi prądami stoi Komunistyczna Partia Chin. Broni, której oni używają najczęściej są kłamstwa i zwodzenie. Potrzebujemy kogoś takiego jak wy, kto będzie obnażał ich kłamstwa, obnażał ich zwodniczość, kto będzie mówił ludziom prawdę. Dziękuję za waszą pracę, oby tak dalej przez kolejne pięćdziesiąt lat albo i więcej. Wszystkiego najlepszego” – powiedział Man-Yan.
Człowiek ten był gościem IPP już w czerwcu, pośród innych gości zaproszonych do dyskusji o komunizmie w IPP. Epoch Times i jego lokalne odnogi w różnych krajach często opowiadają się po stronie środowisk i partii prawicowych, jednocześnie próbując wykorzystać je w celu szerzenia swoich idei a także, nacechowanej teoriami spiskowymi, narracji. W Niemczech media te kręciły się w okolicy partii Alternatywa dla Niemiec czy antyimigranckiego ruchu Pegida. Nieufni wobec tradycyjnych mediów prawicowcy, kierując się w stronę alternatywnych źródeł informacji natrafić mogą więc na konia trojańskiego w postaci Epoch Times (na podobnej zasadzie, choć w skali mikro, wyglądał początek telewizji IPP, która także stroiła się patriotyczne piórka).
Chojecki komentując życzenia Man-Yana podkreślił, że szef Epoch Times dostrzegł w telewizji Idź Pod Prąd i ich środowisku właśnie tych, którzy „prostują komunistyczne kłamstwa”. Przy tej okazji słynący z megalomanii, szef IPP wyraził żal z powodu tego, że media publiczne nie wspomniały o piątej rocznicy ich działalności, co jest jednym z wielu elementów mających dowodzić spisku przeciwko nim, który wbijany jest do głów ich widzów. Nie powiedziały nic media polskie, dlatego „przypomnieć musiały media światowe” bo jako takie Chojecki zareklamował Epoch Times.
Utyskując na małe zainteresowanie jego inicjatywami ze strony dużych mediów (mam nadzieję, że jednak kiedyś faktycznie się nimi zainteresują), Chojecki mówi, że to właśnie Chińczycy z Epoch Times zauważyli jak „narażają się oni walcząc z komunizmem”. Po życzeniach od Man-Yana para Chojeckich, ojciec i syn, coraz bardziej popuszcza wodze fantazji i zanurza się w świecie, który wytworzyli oni sobie w murach ich posiadłości w Panieńszczyźnie, nazywanej przez niektórych „polskim Waco”. Wspominają oni sprawę zamieszek w Hong Kongu, na temat których także usiłowali produkować fałszywe informacje. Chojecki wspomina także to, że w tym temacie nagrał specjalny apel do prezydenta Andrzeja Dudy, w którym domagał się aby Polska zajęła stanowisko w tej sprawie, ale prezydent „nie raczył nawet odpowiedzieć”. Jemu! „Pastorowi” z Lublina! Jest to, oczywiście, wynikiem działań chińskiej agentury, która „działa mocno” przeciwko ich walce o prawdę.
Ostatnią rzeczą jaką zaprezentowali oni widzom z okazji urodzin był 25-minutowy, żenujący program poświęcony Rafałowi Ziemkiewiczowi, w którym przypomniano idiotyzmy wygadywane przez Mariana Kowalskiego na temat teorii ewolucji, które odbiły się śmiechem w polskim Internecie. Miała to chyba być próba „odgryzienia się”. Rafał Ziemkiewicz jest bowiem chyba jedynym dziennikarzem, który przy różnych okazjach przypomina, że to czym kieruje Chojecki to nic innego jak sekta religijna a naganiaczem do niej był Marian Kowalski co strasznie drażni obu wspominanych. W ostatnim czasie przypomniał o tym przy okazji transferów politycznych do ruchu Szymona Hołowni. Jednym z polityków, który zasili ten twór jest senator Jacek Bury, który wraz z Chojeckim zakładał Kościół Nowego Przymierza. Ziemkiewicz w kilku słowach scharakteryzował sektę KNP będącej niezbyt chwalebnym epizodem w życiorysie senatora. Program, który miał być odpowiedzią sekty jest jednak tak nieciekawe i żenujący, że nie warto poświęcać mu większej uwagi.
2 notes
·
View notes
Text
Ustawa O Systemie Oświaty, Tekst Ujednolicony Na 13-07-2020
Gnostyckie teksty opisują produkcję Archontowego gatunku jako aborcje, stąd postać wczesnego ludzkiego płodu. Artykuły można wyszukać w Internecie. Wielu wielkich użytkownikom dodawanie słów do bazy informacjach jako dowód osobistej kreatywności czyli do użycia w pożądanym tematem. Bardzo przypominam o zaznajomienie się z nimi jak przypomnienie informacje z ostatnich lekcji przed przerwą. Rozwiązane zadania (wybrać grupę I czy B) proszę dać w terminie do 25.03.2020 r. 25.03.2020 Temat lekcji: Cooking - vocabulary. 27.03.2020 Temat lekcji: Cooking - vocabulary exercises. Dzisiaj stosuję na tapetę temat popularny zwłaszcza wśród młodzieży. Z paru lat temat apostazji jest na topie - modne wręcz stawało się bycie apostatą czy apostatką. Czy ktoś z Państwa ma jedną markę na aktualny przedmiot? Temat : Rzuty aksonometryczne. 1. Rzuty prostokątne. Wykonać ćwiczenia; 1.str.42, 4 str.44, .5str.45, oraz zadanie sprawdź się str. 150. W zeszycie ćwiczeń uczniowie spełniają wszystkie ćwiczenia od 1 do 6 str. Na ostatnią ocenę odkładają się wszystkie troski oraz informacje nauczycieli prowadzących zdobycia w konkretnej marce, a szczególnie wychowawcy klasy.
Dziękuję wspaniałym Rodzicom, którzy często wspierali dobrym słowem nas nauczycieli. Ostatni rok szkolny był ogromny dla nas wszystkich: Uczniów, Rodziców oraz nauczycieli. Życzę wszystkim dużo zdrowia oraz spokoju od komputera, zeszytów, książek, lekcji, zajęć, itp. Z niecierpliwością liczę na kolejny rok szkolny, w którym będę mogła wystąpić się ze naszymi uczniami. Życzę oryginalnej i zawodowej pracy. 2. Proszę powtórzyć materiał, nad którym tworzyli ostatnio, czyli choroby, dolegliwości, uwagi w postaciach zdrowia oraz dużego sposobu życia. Opieka nad projektem: ks. Katecheza dla studentów z grupy 2 szkoły podstawowej opracowana przez Księdza Mateusza Opolskiego z Podegrodzia. Józefie (starsze klasy szkoły elementarnej i metody ponadpodstawowe) Plik 1 - Plik 2 (ks. Także nie tylko! (Szkoła podstawowa) Plik 1 - Plik 2 (p. Na poziomie deskryptywnym stanowi toż reguła: etos karlizmu jest wolny wątpienia militarny, nie parlamentarny, a karliści zawsze otwarcie głosili, że z wrogami nie mieści się kompromisów, tylko się spośród nimi walczy.
Publikujemy arkusz CKE matury próbnej 2020 z fizyki na poziomie rozszerzonym. Katecheza interaktywna dla studentów szkoły podstawowej - klasy 1-4. (Pomoc dokonana przez Kobietą Katarzynę Mordarską). WDŻ uczęszczają uczniowie VI klasy podstawowej - 71,01 proc. Następne zabawy miały zintegrować klasę, uczniowie mieli poznać się wzajemnie, dowiedzieć o sobie czegoś świeżego i nawiązać kontakty między sobą. Są jednak interesujące porównania między dwoma zgonami, jakie wymagamy wziąć pod opiekę. Jednak że my już go nie zobaczymy, ponieważ chyba nie nastąpić jeszcze przez innych 1.000 lat. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu mocną funkcję w niemieckiej roli odgrywało górnictwo oparte o wielkie złoża węgla kamiennego, brunatnego, rud cynku i ołowiu. Priorytet: Kształcenie zawodowe oparte na ścisłej współpracy z właścicielami. Departament Q.5 „” Współpraca techniczna „” realizuje projekty niemieckiej i zewnętrznej współpracy rozwojowej w strefie infrastruktury jakości. Temat: Katecheza na Zesłanie Ducha Świętego. Temat: Janie Pawle II - nasz święty orędowniku. Św. Sebastian - wielki na czas zarazy. Pamiętajcie, że cały czas istniejemy w sezonie pandemii! Temat: Kardynał Stefan Wyszyński - etap to miłość.
Temat: Bogactwo ornamentu. Jak wynika oraz z czego się składa? Bogactwo ornamentu. Jak wynika także z czego się składa? Jak podjęła się rewolucja amerykańska. Jak podaje "Rzeczpospolita", w 2019 roku Fundusz Kościelny pochłonął aż 171 mln zł. Temat: Poznaje Boga przez wiedzę jak św. Temat: Biblia - Księga Życia (Seria 20 katechez dla niemowląt. Wpaść w Las Życia. Temat: Katecheza o św. Temat: Uczynki miłosierdzia co do ciała - układanka “połącz w pary” (klasa IV SP). Ks. Krzysztof Ciebień - duszpasterz akademicki w Tarnowie, katecheta z parafii Miłosierdzia Bożego w Tarnowie: ŻAL DOSKONAŁY. Posłuchajmy co dużo mówił Mężczyzna również jako wysokie dary wykonałem On dla tych, którzy występują Kultem Bożego Serca każdego dnia: „przyrzekam w nadmiarze Miłosierdzia Serca Mego, że wszechmocna Moja miłość da łaskę pokuty przy śmierci tym wszystkim, którzy przez dziewięć kolejnych ważnych piątków miesiąca przystępować będą do Mszy św., tak iż nie zejdą spośród tego świata w niełasce Mojej ani bez Sakramentów świętych również w ostatniej godzinie bezpiecznie znajdą pomieszczenie w Moim Sercu”. Tu nie posiada żadnych regulacji, toż jak Dziki Zachód - wcale nie wiesz, kto Ci wbije nóż w plecy.
Ks. Marcin Byś - katecheta z Radomyśla Wielkiego: Wielki Tydzień w momencie kwarantanny (katecheza dla niemowlęta ze grupy obowiązującej w organizacji prezentacji). Katecheza w budowie filmu dokonana przez ks. Katecheza w sytuacji filmu stworzona przez księdza Krzysztofa Ciebienia. wypracowanie przygotowana przez Siostrę Urszulę Piwowar z Łukowej. Kilka innych kształtów produkujemy przez modyfikowanie luźnego kółka. Wiara w Boga może żyć najgodniejszą pułapką, jeśli kupujemy w Boga opisywanego przez religię. Na starcie wybierz sobie jaki styl chcesz rysować. § Jaki jestem? Oto jest pytanie? Wydarzenie to robi, iż takie zestawienie jest oksymoronem, muszę więc dać je inaczej. Temat: Katechizm pamięciowy - powtórzenie prawd katechizmowych w strukturze interaktywnej. Temat: Sakrament pokuty i pojednania - powtórzenie. Temat: Kardynał Stefan Wyszyński - prawdziwy Patriota. sprawdzian : Nasz Patron Kardynał Stefan Wyszyński. Temat: Na stulecie urodzin św. Temat: Maryja - Królowa Polski. 2. Naucz się z rzeczownikami powiązanymi z gotowaniem (słownik str. 1. Powtórz czasowniki połączone z gotowaniem (słownik str. 1. przeczytać informacje z przepisu str. Na zasadzie analizy map tematycznych Europy Południowej i zasady tekstu źródłowego z przepisu zbudować w celach: "co zdecydowało o rozwoju turystyki w Europie Południowej".
1 note
·
View note
Text
Jak prowadzić sociale? Straż Miejska wie jak
Nie wiem czy wiecie, ale od pewnego czasu zawodowo zajmuje się Tik Tokiem.
Chyba nie tak, jak większość, bo piszę tam tylko teksty na przykład o Fruczaku Gołąbku, uroczej ćmie, którą można pomylić z kolibrem, bo z daleka wygląda identiko jak koliber! Jest to z jednej strony wspaniałe, bo moja zajawka przyrodnicza (którą wierzę, że w dużym stopniu zapoczątkowało odkrycie grupy „Rozpoznaj latających skurwieli”), w końcu stała się czymś, co mogę spieniężyć.
Niestety pieniądze nie wynagradzają wszystkiego. Na przykład tego, że wpadłam do dziwnego algorytmicznego worka na Tik Toku (założyłam konto, żeby badać trendy, a potem wyszło jak zwykle). Tik tok uważa, że jestem zainteresowana: przeseksualizowanym kontentem od niepełnoletnich dziewczynek; dziwnymi ludźmi, których bawią kabarety; młodymi chłopakami, którzy nagrywają siebie i dodają informacje o tym, czy mój znak zodiaku ma szanse na piękną, wieczną miłość (nie ma).
Tymczasem ja, wasza basic lewacka koleżanka, chciałabym oglądać ciałopozytwny kontent i dużo Harrego Stylesa. I słodkie zwierzaczki.
Pokusa jest niestety za duża.
Jak widzę takiego chłopaka z grzywką, lat jakieś maks 16, który pewnie jeszcze nie przeszedł mutacji, więc próbuje modelować swój głos jakby właśnie wypalił paczkę papierosów na raz, a na ekranie pojawia się napis „dziewczyna spod znaku Wagi” to muszę się zatrzymać i dowiedzieć. Niby co ja? Potem dowiaduję się, że chodzi o jakąś inną dziewczynę, która jest piękna i mądra, a w tym tygodniu oczarowała jakiegoś chłopaka. Kto wie, może chłopaka ze Straży Miejskiej?
I to jest według mnie, z dwóch stron, złe używanie social mediów. Dobre używanie social mediów praktykuje profil Straży Miejskiej w Żyrardowie.
Żyrardów, to miasto, które myślałam, że mnie już nie zaskoczy po wielkim cudzie, o którym już chyba nikt nie pamięta. Cud polegał na tym, że jakiemuś menelowi objawiła się Maryja siedząca na drzewie, i jak to w takich sytuacjach bywa, zostawiła po sobie znak w postaci tajemniczego kształtu z żywicy.
Kształt był o tyle tajemniczy, że za nic nie mogłam w nim rozpoznać człowieka, ale to pewnie dlatego, że sama jestem człowiekiem małej wiary, wręcz żadnej. Żyrardowianie jednak tłumnie zbierali się pod drzewem, ba, były organizowane specjalnie wycieczki klasowe, więc na lekcji matematyki zamiast uczyć się o trójkątach, poszliśmy uczyć się o Trójcy Świętej pod jakieś drzewo w szemranej okolicy.
A tu zaskoczenie.
Na profil Straży Miejskiej natrafiłam zupełnie nie wiem jak. Pewnie wpadłam w jakiś kolejny worek algorytmów, tym razem dla konfidentów.
Straż Miejska chyba postanowiła, że czas odczarować złą opinię o tym zawodzie. No bo przyznajmy – policjant budzi różne emocje, ale taki strażnik miejski? Czy w ogóle ktokolwiek chciał wstąpić do Straży, czy stało się to w wyniku serii nieszczęśliwych zdarzeń?
Ciekawe ile takich dzieci teraz myśli – ech, strażak niby fajnie, ale można zginąć w ogniu, podobno to boli. Policjant? Dużo adrenaliny, szczególnie czyhając na kierowców w zaułku, ale co jeśli trafię na jakieś prawdziwe akcje? Nie, lepiej nie. Już wiem! Straż miejska! Sprzątanie jabłek z drogi, łapanie dzieciaków z browarami i postowanie na fejsie!
I powiem wam, że aktualnie chętnie bym wstąpiła w szeregi SM., żeby dołożyć swoją cegiełkę do postów i zdjęć z akcji.
Akcja 1. Strażnik stoi koło słupa z sygnalizacją świetlną i z widocznym zaangażowaniem obwiązuje go krótkim kawałkiem biało-czerwonej taśmy. Słup jest rozwalony więc pewnie ma to jakiś większy sens. Czytamy w poście, że Straż Miejska przekazała zarządcy, że słup jest rozjebany i trzeba go naprawić.
Akcja 2. Grupa młodzieży siedzi przy takiej drewnianej szopo-przybudówce, jakich sporo przy żyrardowskich kamienicach. Znam to miejsce doskonale, bo była to też moja miejscówka, kiedy jeszcze nie mogłam legalnie pić alkoholu. Byłam z koleżankami na tyle sprytna, że żaden funkcjonariusz nas nie złapał na gorącym uczynku. Młodociani przestępcy ze zdjęcia mieli mniej szczęścia, a w opisie zostały podane ich imiona i pierwsze litery nazwisk. Groźni bandyci zostali powstrzymani. Porządek został przywrócony. Brawo Straż Miejska!
Akcja 3. Zdjęcie mężczyzny w „suce”, twarz zasłonięta, na szczęście wiemy, że chodzi o Sławomira W. Mężczyzna został zatrzymany w sprawie jakiegoś nieobyczajnego wybryku w stanie upojenia alkoholowego. Ciekawe, co zrobił. Niestety, szczegóły zostały pozostawione dla naszej wyobraźni, ale za to wiemy, że pan Sławek otrzymał kilka mandatów i pobyt na wytrzeźwiałce.
Akcja 4. Strażnik miejski robi zdjęcie dziurze po kostce w chodniku. Wygląda jak wytrawny fotograf, widać, że się mocno przykłada. Kto wie, może czeka na golden hour? Z opisu dowiadujemy się, że tak, jest tam dziura, którą ktoś zgłosił, a straż potwierdza i każe komuś innemu to naprawić.
Profil ten zainspirował mnie na tyle, że zamierzam, póki pogoda sprzyja łamaniu prawa, wybrać się do Żyrardowa i raczyć się piwem w miejscu publicznym. Może będę miała szczęście i moje zdjęcie trafi na profil.
Mam nadzieję, że po tym zdjęciu ktoś mnie rozpozna i wypłynie inne zdjęcie zrobione mi dawno temu, które pojawiło się w żyrardowskich mediach. Mam na nim dziesięć lat i odbieram nagrodę za jakiś konkurs plastyczny, który polegał na narysowaniu ilustracji do bajki. Pikanterii dodaje fakt, że jestem przebrana za grubą Pocahontas, bo akurat tego dnia w szkole był konkurs przebierańców. Możecie się domyślić, że mój ubiór został w artykule skomentowany, ale z drugiej strony dziwię się, że z jakiegoś powodu byłam Pocahontas, a nie kogutem, bo rodzice na takie okazje dawali mi zwykle przebranie koguta.
Teraz bym do tego nie dopuściła, bo wiem, że za Pocahontas przebierać się nie należy, więc piwo na żyrardowskiej ławce wypiję w przebraniu koguta.
1 note
·
View note
Text
Wiersz o Matce Bożej Szkaplerznej
napisany dziś, 16.07.24r. przeze mnie pod natchnieniem Ducha Świętego
Mama Boża Szkaplerzna
Do pomocy nam jest zawsze chętna
Kiedy tylko ta pomoc jest potrzebna
Wnet mówi do Swego Umiłowanego Syna, że u nas wina nie ma
Skończyły się nasze zapasy, a pożyczki wziąć nie da rady
Jeśli chodzi o nie materialne, lecz duchowe dary
Ona wnet spieszy z pomocą
Zważając na przymierze szkaplerzne ofiarowane nam z miłością
Nie brzydzi się grzeszników, choć nigdy jednym z nich nie była
Wręcz odwrotnie: niczym jak lekarz do chorych ludzi przybywa
By wyleczyć, doradzić, podtrzymać na duchu
Kiedy człowiekowi sił ubywa z powodu tak wielkich udręk na sercu
Nie krzyczy, nie ziści się sen o matce co każe
Lecz wnet z miłosierdziem Boga Ojca, Syna i Ducha Najświętszego przybędzie — tak się ukaże
Jako Miłosierna Samarytanka obmyje nasze nogi
Byśmy mieli udział w wiecznej chwale z Chrystusem, a Ją mieli u swego boku
Trzymając Ją za Rękę Jej Najczulszą, Którą nas wspiera i umacnia co dnia
Bo to nikt nikczemny, lecz Kochająca Matka
A nawet kiedy zdarzy się, że pod Jej Opieką
Jej dzieciom duchowym stanie się — po ludzku patrząc — coś złego
Ona przyjdzie, przytuli i wytłumaczy
Dlaczego coś tak strasznego musiało się zdarzyć
„Dziecko Moje Ukochane, to nie było po to, aby cię zawieźć
To nie było po to, aby cię cierpieniem zbędnym i ogromem ran obarczyć
Lecz to z Miłości pełni było ofiarowane
Abyś mogła się przemienić w sercu i uczestniczyć w Bożej chwale
Czasem cierpienia są niezasłużone — to fakt
Lecz to nie znaczy, że jest bez sensu i zbędne, patrz tylko na Mój przykład
Cierpiałam wiele, a miecz boleści przeszył Me Niepokalane Serce
Lecz jakie korzyści przyniosło Moje cierpienie!
Byłam Tą, Która przez ofiarowanie się Bolesną Bogu, przyniosła światu zbawienie
Współodkupiłam ciebie wraz z Mym Synem, Boże dziecię
Cicho Krew przelałam, rodząc cię w wielkich bólach, co za umęczenie
Jednak radość teraz odczuwam tysiąc kroci więcej
A to wszystko dlatego, że zawierzyłam się Bożej Woli i wierzyłam Wszechmocnego Opiece
Nieskończonej, z Którą On przychodzi
Do ciebie także przyjdzie, niech Jego Miłosierdzie z twych myśli nie uchodzi
Lecz czekaj na ten moment, w którym cię wyswobodzi
Uwolni i ujrzysz Jego moc, potęgę
Z jaką stworzył całe niebo i ziemię
A na swe bóle już nawet nie spojrzysz
Bo ujrzysz łzy otarte na twarzy swej, jeśli za Nim podążysz
W cichości i pokorze duszy leży siła
Więc nie lękaj się, lecz bądź ufna jak mała dziecina
Ta, która wierzy, że cokolwiek jej ojciec poda
Z matką będzie tym, z czego nie wyjdzie zło samo
Lecz będzie to niczym ziarno
Z którego, gdy obumrze, okaże się, że plon obfity zebrano
Bo to co wydaje się złem, nie zawsze nim samym jest
Lecz pod nim, w głębi ziarno dobre kryje się
Ziarno, które pomaga w twoim duchowym wzroście
Choćby wydawało ci się, że nic dobrego z tej sytuacji nie wyrośnie
Bo twoja Mamusia Szkaplerzna nie pozwoli ci ulec żadnej szkodzie
A jeśli jakakolwiek miałaby z cierpienia wyniknąć, wnet ukryje cię pod Swoim Płaszczem
Miłosiernym, gotowym do ochronienia ciebie
Dzisiaj, tutaj, gdziekolwiek będziesz i w każdym momencie
A zwycięstwa leżącego po Jej stronie możesz być pewien
Nie wierzysz? Niechaj ci to Ewangelia powie:
«Niewiasta obleczona w słońce
I księżyc pod jej stopami, a na jej głowie
wieniec z gwiazd dwunastu»
Ta sama, która wypowiedziała słowa «FIAT» Bogu Ojcu
Na plan, który miał dać światu Zbawiciela
Za sprawą nie moją, lecz Ducha Pocieszyciela
Z miłością Boga w Swoim łonie powiłam
Gdy przyszedł czas na poród, w pieluszki owinęłam
Każdego dnia opiekują się tak tobą
Otaczając Swą Miłością, wspierając milczącą, cichą i łagodną obecnością
Jako Matka reaguję, gdy zły duch cię atakuje
Bronię i ochraniam, pocieszam, zło oddalam, gdy przeciwko tobie on knuje
Nie zostawię cię, dziecko miłe
Bo cię kocham ponad Moje życie
Czy w to wątpisz? Czy nie wierzysz?
Może na testament z Krzyża wejrzysz?
Wnet powierz Mi swe troski, a Ja się nimi zatroszczę
Weź mnie do swego jestestwa na wzór Świętego Jana i Mnie czcij, bo tego chce twoja Mama
Pragnie cię przytulać każdego dnia, patrzeć na ciebie w nocy i z rana
Chronić cię w każdym czasie i nie opuszczać
Lecz być twoją Siłą i Wspomożeniem, gdy twa wiara, nadzieja i miłość cię opuszcza
Więc przytul się do Mojego Niepokalanego i Miłosiernego Serca
I słuchaj, jak mocno bije ze szczęścia
Kiedy przyjmujesz Mnie jako Swą Obrończynię i Mamę
Wiedz, że troszczę się o ciebie i cię kocham, pragnę wspierać tak samo jak Jezusa
Czyniłam to jeszcze zanim się urodziłaś, gdy jeszcze łona twej matki nie opuściłaś
A teraz pragnę cię przytulić, znosić z tobą trudy i znoje
Proszę, przyjmij Miłość Mą w całej pełni i zawierz mi całe życie twoje
To najbardziej uszczęśliwi Moje Serce — twa obecność przy Mnie
Oraz twe życie, gdy będziesz często wzywała Me Imię
Ja nigdy się tobą nie zmęczę, o każdej porze cię przyjmę
W Swych Ramionach cię utulę w płaczu i radości, tego nigdy nie zmienię
Bo cię kocham i Me Serce tej Miłości ukrywać do ciebie nie chce
Więc wnet przyjmij Mnie i bądź wszędzie ze Mną
Ten list od Serca do serca podpisuję Swą Czułością i Łagodnością Matczyną
Twoja Mama i Obrończyni na każdy czas
Matka Szkaplerzna, Która trwać przy tobie będzie zawsze pomimo życiowych zmian
I zawsze poda Ci Swe Serce na pociechę, gdy w twoim sercu będzie płacz i wiele gorzkich łez
Dlaczego? Gdyż taka właśnie Matczyna Miłość jest
Nigdy nie znika, lecz trwa na wieczny czas
Tego możesz być pewna i przekonasz się o tym pewnego dnia
Kiedy spotkamy się już w Niebie razem — ty i Ja
I trzymając się za ręce zaśpiewamy Bogu „Alleluja"
A radości nie będzie widać kresu
To wszystko dzięki Bogu Miłosiernemu
Któremu oddawaj pokłon, cześć i chwałę
Wołając ze mną do Niego wytrwale
«Niech nie dzieje się wola moja, lecz twoja
Służebnica Pańska przybyła, oto ja
Pragnę być Tobie wierna i służyć Tobie w każdy czas»
A Ty, Mamo Wierna i Wspaniała, otaczaj nas Swoim Płaszczem karmelitańskim w każdy czas
I bądź nam Matką, Opiekunką, kochaj i powierzaj Bogu Miłosiernemu nas
Gdyż taka jest Twoja, Matko, Miłość wobec nas
Proszę, niech tego doświadczy i przekona się o tym cały świat
Niech wszyscy razem z Tobą wołają «FIAT»
I tak jak Ty ufają Bogu nie tylko czasami, lecz tak jak pragnie tego On sam
Matko Boża Szkaplerzna Cierpliwie Słuchająca, usłysz i wspomóż nas
Niech Cię poznaje lepiej i miłuje cały świat
A na orędzia Twe i Miłość jaką masz względem nas
Niechaj nie będziemy ślepi i głusi, lecz otwarci na przyjęcie Cię tak, jak na to zasługujesz, Najpiękniejsza z Gwiazd
Które świecą najjaśniej i do Boga kierują wzrok
Torują drogę, tworzą do naszych serc korytarz rzeźbiony każdą z Twoich Matczynych i Miłosiernych, Czułych Rąk
Matko Boża Szkaplerzna
Nie opuszczaj nas, lecz ucz nas, jak wytrwać
W wierze naszych pradziadów pomimo zgorszenia
Wśród ludzi na całym świecie, Ty trwaj z nami
I ucz nas, jak w Bogu trwać na wieki wieków. Amen.
Przeto niech Twoje Serce na nas się otworzy
A nasze serce pokornie się przed Nim ukorzy
I w Nim mieszkanie wieczne swe odnajdzie
Będzie gotowe z wiarą i miłością czystą wypowiedzieć:
«Szczęśliwy ten, którego Maryja do Zbawienia wiedzie
Ona wie co to trud, co to lament
Wie doskonale o jak wielkiej Miłości mówi Jej Syna testament
Jemu na wieki Wierna pozostanie
A dla Swych dzieci Wszystkim się stanie
Matko Boża Szkaplerzna — niech to będzie zawsze naszego serca wołanie
Bo ponad te Serce Dziewicze i tak Nieskalane
Jedynie Piękniejsze ma nasz Boży Baranek
Nieskazitelny Zbawiciel, Pan i Król Nieba oraz Ziemi
Którego nikt ani nic nie przewyższa, a to się nie zmieni
Jemu, Duchowi, Ojcu, Józefowi, Maryi, Matce Najdroższej
Niech będą chwała i podziękowania nieustające
A serca nasze niech wznoszą hymny wspaniałomyślne
Ich źródłem niech nie będzie ofiara ani zasada starotestamentalna, lecz miłosierdzie
Które jest Bogu Najmilsze»”
#Maryja#Matka Boża#Matka Boża Szkaplerzna#Matka Boża Miłosierna#Matka Boga i nasza#Matka Boga#Jezus Chrystus#Duch Święty#Bóg Ojciec#Trójca Przenajświętsza#chrześcijaństwo#wiersz#poemat#wiersz o Bogu#Wiersz o Matce Bożej#Niepokalana#Rodzicielka Boża#Maryja nasza Mama#Testament z Krzyża#Oto Matka twoja#Matko oto syn Twój#Maryja cię kocha#Maryja tu Jest i cię kocha#Maryja cię wspiera#Matka Boża z Góry Karmel#Matka Boża Cudowne Uzdrowienie Chorych na duszy i ciele#Matka Boża Pocieszenia#Maryja to Wspomożenie Wiernych#Pod Twoją Obronę#Królowa Nieba i ziemi
0 notes
Text
Zwycięstwo w życiowych burzach cz. III
Kontynuując temat duchowej walki, jak ją zwyciężyć? Walczyć i się nie poddawać. Walczyć z miłością, będąc świadomym, że dla Boga warto pokonać nawet Goliata. Jak? Wierząc, że On udzieli nam potrzebnych łask, jeśli przyjdziemy do Niego z pokornym sercem, przylgniemy do Niego, nie będziemy polegać na własnym rozumowaniu, ale na Nim i Jego działaniu. On da nam wszystkie potrzebne kamyczki do stoczenia tej walki. Da nam najdoskonalszy kamień, niezawodną broń w walce — ufność. Ufność w to, że On Jest i będzie nas wspierał. Ufność w to, że Jest Łaskawy i pełen Miłosierdzia.
On zawsze Jest z nami, nawet kiedy my tego nie czujemy. Raz miałam ogromny natłok myśli podczas modlitwy. Było to tak intensywne, że nie słyszałam już własnej modlitwy. Było wiele myśli o przeszłości i przyszłości. Zalękniona zaczęłam wołać do Boga o pomoc. Wyciszył mnie, gdy dał mi poznać, że mój lęk oznacza brak zaufania. Zabrał wszystkie te myśli i ogarnął pokojem, dał obrazem, w którym przypomniał mi o tym, jak uciszył burzę, kiedy był na łodzi z Apostołami.
On naprawdę tu Jest i nas wspiera. Maryja również. Zatem nie lękajmy się prosić Ich o pomoc i opierać się na Nich oraz naszych Orędownikach, gdyż wielką ma moc wytrwała modlitwa sprawiedliwego. A nawet jeśli dużo grzeszymy, patrzmy w Boże Oblicze w Sakramencie Miłości, ufając, że im szybciej oddamy Mu naszą nędzę, tym szybciej dostąpimy przemiany serca na wzór Jego Miłosiernego Serca.
Niech Pan nas błogosławi i broni od wszelkiego zła. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.
#Jezus Chrystus#Bóg Ojciec#Syn Boży#Duch Święty#Baranek Boży Który gładzi grzechy świata#Miłosierdzie Boże#Miłość Boża#Bóg cię kocha#błogosławieństwo Boże#wiara#nadzieja#miłość#ufność#zaufanie#zaufaj Bogu a On cię będzie prowadził#Ufaj w Boże Miłosierdzie#dziecięctwo duchowe#cierpienie#ból#rozpacz#Jezus Jest z nami w łodzi podczas burzy#życiowe burze#życiowe trudy#żałoba#depresja#modlitwa
0 notes
Photo
Lubię stare iluminacje. Przede wszystkim dlatego, że nierzadko zawierają w sobie niesamowity potencjał katechetyczny. Choćby ten, który znalazłem dziś rano. W centum drzewo rajskie, z owiniętym wokół niego wężem i Adamem leżącym na ziemi, trzymającym się za głowę, jakby myślał: "co myśmy zrobili". Po prawej stronie stoi Ewa, która odbiera owoc prosto od węża i podaje ludziom, za którymi stoi "potworek" symbolizujący śmierć. Kryje się w tym wszystkim zamysł, który wyrażają słowa św. Pawła: "I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni..." (1 Kor 15, 22) Bo przez grzech Adama i Ewy śmierć przyszła na świat. A lewa strona obrazu dopowiada o życiu, które otrzymujemy od Chrystusa. Niemal jak odbita w zwierciadle od Ewy, jest tu przedstawiona Najświętsza Maryja Panna, która również sięga do Rajskiego Drzewa, ale ściąga z niego inne owoce, niż Ewa. Jest Ona Drugą Ewą. Zachowaną od grzechu pierworodnego Matką Zbawiciela, który przez śmierć na krzyżu odkupił winę Adama. Jego krzyż, zawieszony na Drzewie Rajskim także rodzi owoce, które Maryja podaje ludziom. We wstędze nad nimi można dopatrzyć się słów: "Ecce panis angelorum factus cibus viatorum", zaczerpniętych z sekwencji "Chwal Syjonie Zbawiciela", które znaczą mnie więcej: "Oto chleb Aniołów błogi, Dan wędrowcom pośród drogi." Lewa scena jest zatem przeciwieństwem prawej. Prawa mówi i grzechu pierworodnym, lewa o Odkupieniu dokonanym w Jezusie Chrystusie, którego owocem jest Eucharystyczna obecność i łaska przyjmowania Komunii Świętej - Chleba na życie wieczne. Grzech, który rozpoczyna się od historii Adama i Ewy przynosi śmierć. Odkupienie, które wiąże się ze Wcieleniem, Męką, Śmiercią i Zmartwychwstaniem Chrystusa, przynosi życie wieczne. A drogą do niego, jest karmienie się owocem odkupienia - Eucharystią. #Eucharystia #obraz #odkupienie #bibliapauperum https://www.instagram.com/p/CXa5USxtCQQ/?utm_medium=tumblr
0 notes
Text
Siła różańca. Doświadcz jej również w swoim życiu!
Miesiąc październik jest dla Katolika miesiącem modlitwy różańcowej. Jeżeli chodzisz co niedziela do kościoła to pewnie o tym słyszałeś.
I co? Zamierzasz się modlić?
Nuda? Monotonia? Klepanie paciorków? Ulubione zajęcie “stojących nad grobem” babć?
Czy jesteś młody czy stary – zapamiętaj proszę:
Modlitwa różańcowa – choć na pozór monotonna i nic nie wnosząca, ma tak potężną siłę, że absolutnie nie znajduję słów, aby to wyrazić.
Mówię to na podstawie doświadczeń z własnego skromnego życia. Jednak moje doświadczenia są zapewne zaledwie mgiełką wobec doświadczeń niezliczonej liczby innych osób….
To nie jest zbiór jakiś magicznych zaklęć, lecz rozmowa z Bogiem Najwyższym za pośrednictwem Najświętszej Maryi Panny, której Bóg niczego i nigdy nie odmawia.
Najkrótszą drogą do zbawienia jest droga przez Maryję, a najskuteczniejszą modlitwą (choć oczywiście nie jedyną) – różaniec.
Powtarzali to święci, powtarzają to do znudzenia osoby duchowne…
Jan Paweł II – wielki autorytet intelektualny i moralny jak świat długi i szeroki, jako motto swego pontyfikatu obrał dwa krótkie, a dla całego świata bardzo wymowne słowa, które powinny być drogowskazem dla każdego z nas: TOTUS TUUS (Cały Twój Maryjo).
Poznaj Maryję. Zakochaj się w niej. Zawierz jej swoje życie.
Przez większość swego życia myślałem, że Maryja jest jakimś “ozdobnikiem” wiary, jakąś tam Świętą o wyższej randze… Nie rozumiałem tego, co doskonale rozumiem dziś:
KAŻDA MODLITWA ZANIESIONA ZA JEJ POŚREDNICTWEM JEST MILSZĄ BOGU, NIŻ MOJA BEZPOŚREDNIA Z NIM ROZMOWA.
Uczynił Bóg Maryję Królową Nieba i Ziemi.
Ona – Królowa, jest zaś cicha i pokorna. Niczego nie zatrzymuje dla siebie. Chce zbawienia każdego z nas. Płacze (jak w objawieniach), cierpi z powodu zatracania się dusz, błaga o nawrócenie żyjących…
***
Jako Twój przyjaciel, doradzę ci z głębi serca, bo chcę Twojego dobra:
Odmawiaj różaniec – najlepiej codziennie. Najlepiej z całą rodziną. Wcześniej czy później doświadczysz cudów!!!
Nałogi z którymi sobie nie radzisz odejdą.
Lęk, którego doświadczasz zniknie.
W Twojej rodzinie zagości pokój i radość.
Uzyskasz to co chcesz, o ile będzie to dla ciebie dobre z Bożej perspektywy.
Zaczniesz odzyskiwać kontrolę nad swoim życiem.
Będziesz lepszym pracownikiem, lepszym szefem, lepszym ojcem, lepszym człowiekiem…
Doświadczysz poczucia szczęścia, jakiego jeszcze dotychczas nie doświadczyłeś…
Pamiętaj jednak, że podczas modlitwy doświadczysz prawdopodobnie licznych rozproszeń. Dopadnie cię zniechęcenie. W którymś momencie stwierdzisz, że to bez sensu… To normalne! Dlaczego? Wymykasz się spod kontroli ZŁA, a ono tak łatwo nie da za wygraną.
Z przeciwnościami będziesz się zmagać całe życie, ale już z zupełnie innej – prostej, oczywistej i zrozumiałej perspektywy. Z Maryją u boku z łatwością dasz sobie radę.
Szatan nie walczy o tych, których już ma – tym ułatwia drogę prowadzącą wprost do piekła. Dlatego tyle pozornej pomyślności i radości mają ci, którym się “powodzi i którzy używają życia”. Nie zazdrość im tylko współczuj a najlepiej się za nich pomódl, bo krótka jest ziemska chwila, wobec nie pojętej dla nas, ale w 100% realnej: wieczności.
To nie jest reklama. Nie mam tu z niczego prowizji.
Pragnę, abyś był szczęśliwy szczęściem, do którego gdzieś w środku zawsze tęskniłeś, tęsknisz i będziesz tęsknił, nawet jeśli mieszkasz w pałacu i jeździsz najnowszym modelem Mercedesa.
Zaufaj Maryi. Tak jak Jan Paweł II powiedz: TOTUS TUUS – jestem cały Twój Maryjo…
Przez Maryję do Boga!
Samodzielnie? Bez Maryi? Potłuczesz się, poobijasz… Twój przeciwnik, ogra Cię – jesteś za słaby! A Kiedy idziesz z Maryją, może ON CO NAJWYŻEJ bezsilnie ryczeć z wściekłości!
P.S. Aż chce mi się płakać ze swojej bezsilności: jak małe i nieporadne są moje słowa, wobec wagi spraw, które chcę przekazać!!! …
0 notes
Text
Ayn Rand „For the new intellectual”
Czytana od 2020-01-26 do 2020-02-01
“The man who attempts to live for others is a dependent. He is a parasite in motive and makes parasites of those he serves. The relationship produces nothing but mutual corruption. It is impossible in concept. The nearest approach to it in reality - the man who lives to serve others - is a slave.”
„For the new intellectual” amerykańskiej pisarki Ayn Rand to „Mein kampf” kapitalizmu. Jest to książka obrzydliwa, zła i przerażająca. To jest kapitalistyczny dżihad. Tom zawiera esej oraz wybór z powieści Autorki; stanowić ma esencjonalne wprowadzenie do jej filozofii. Rand prezentuje wizję radykalnego, ekstremistycznego wręcz wywyższenia kapitalizmu i wielkiego biznesu; Margaret Thatcher w tej wizji jest co najwyżej niebezpieczną socjalistką.
“Let them study the historical facts and discover that all the evils popularity ascribed to capitalism were caused, necessitated and made possible only by government controls imposed on the economy. Whenever they hear capitalism being denounced, let them check the facts and discover which of the two opposite political principles - free trade or government controls - was responsible for the alleged iniquities”.
Dostajemy, dosłownie, stwierdzenia takie, że wielcy biznesmeni to, z definicji, najlepsi ludzie pod względem intelektualnym i moralnym, że państwo powinno jedynie chronić przed przemocą, że klasa robotnicza powinna być wielkim firmom wdzięczna za umożliwienie pracy przy stworzonych przez geniuszy maszynach. Analiza Rand odbywa się na doskonale powierzchownym poziomie. W tym myśleniu analiza idzie tak: Jeśli ktoś jest ładny, to jest dobry, jeśli ktoś jest ubrany na biało, to jest nieskalany, jeśli bogaty - zapracował, jeśli biedny - zasłużył. Nie ma żadnego drugiego dna i żadnych subtelności. Bogactwo to jednoznaczny wskaźnik moralności, kapitalista jest najwyższą formą osobowości, wszystko wymyślił i zbudował sam, litościwie przyjmując do pracy tych gorszych, tych niewdzięcznych, tych omamionych socjalizmem, relatywizmem oraz altruizmem. Pomoc i służba w świecie Rand są cenione bardzo nisko, są dowodem na upadek człowieka, bo nie są relacją handlową...
Horror.
Jako zapalony czytelnik “The Economist” daleki jestem od potępiania wszystkiego, co związane z kapitalizmem i wolnym rynkiem. Są jednak pewne granice. Naprawdę nie znajduję słów, żeby w pełni wyrazić moje przerażenie bezmiarem zła wizji Rand. To jest świat bez miłości, bez poświęcenia, bez wiary; jest tylko pieniądz, tylko relacja handlowa, kult wybitnych, silnych jednostek, które zniewalają bliźnich oraz całą przyrodę mocą intelektu. To właśnie intelekt, umysł, jest głównym narzędziem człowieka w walce ze światem i innymi ludźmi. Rand twierdzi, że człowiek ma nad własnym umysłem pełną władzę i że wystarczy po prostu z niej skorzystać. Twierdzi, że rzeczywistość istnieje obiektywnie i wystarczy użyć umysłu, aby ją zrozumieć. Do tej obiektywnie istniejącej rzeczywistości Rand zalicza moralność i wartości, które zsumowane, w sposób „obiektywny”, po prostu muszą skutkować jej ekstremalnym kapitalizmem. Kto takiego wniosku nie osiąga, zdaniem autorki, nie myśli i jest człowiekiem bez wartości.
Obiektywizm Rand jest naprawdę monumentalny. Jest jedna Prawda, jedna Moralność, jedna, jednolita rzeczywistość, niepodzielna, taka sama niezależnie od punktów widzenia, osobistych wrażliwości, uzdolnień i ograniczeń, charakterów, gustów, czegokolwiek. Skąd wiemy, co jest Prawdą? To proste - Prawdą jest to, co myśli Autorka (a co ona uważa za po prostu odkryte za pomocą myślenia) a kłamstwem wszystko, co stoi w sprzeczności z jej poglądami. Jest to na swój sposób fascynujące, system myślowy tak doskonale zabezpieczony przed światem, że naprawdę nie da się go podważyć. W formie to jest czysty fundamentalizm, w którym Allah lub Polska zamienione są na kapitalizm. To jest myślenie dawnego Terlikowskiego, radia Maryja albo Wyborczej - świat światem, ale my tu już odnaleźliśmy prawdę.
Kult obiektywizmu musi skutkować atakiem na relatywizm i wszystkie ustalenia psychologii czy kognitywistyki, z których wynika raczej rozproszone postrzeganie niejednolitej rzeczywistości w sposób dostosowany raczej do naszego przetrwania niż postrzegania “obiektywnej rzeczywistości”. Rand stwierdza, że relatywizm (rozumiany jako szeroko pojęte podważanie jednolitej percepcji świata) to kapitulacja wobec świata, że to złośliwy atak na biznesmenów przez tych, którzy nie chcą pracować i życzą sobie być obdarowywani bez żadnych zasług. Atak Autorki na relatywistyczne poglądy przypomina mi konserwatywną argumentację przedstawianą czasem wobec lewicy i wolnościowych ruchów społecznych. Argumentacja ta krytykuje je, bo koronny ich błąd widzi w samym akcie podważania, atakowania i niszczenia. Nie ma znaczenia, że dotychczasowy system jest zły lub nieadekwatny. Jest, znamy go, nie zaskakuje nas - a tamci tylko by krytykowali i podważali, komu to potrzebne? To prowadzi tylko do chaosu, polaryzacji i zgorszenia. I jest w tym trochę racji - faktycznie w dawnym świecie, w którym jedynymi z prawem do uczestnictwa w publicznej debacie byli bogaci, biali faceci łatwiej było osiągnąć konsensus. Ayn Rand mówi to samo - jakie to straszne, że uznaje się, że wiedza o świecie zależy od kontekstu, uwarunkowań kulturowych, wrażliwości, etc. Lepiej udawać, że tak nie jest.
Zdaniem Rand istnieje tylko, dosłownie, widoczny świat i jest on w pełni podległy rozumowi. Nie ma żadnych, absolutnie żadnych ograniczeń w percepcji, rzeczywistość czeka na opanowanie, wystarczy chcieć i móc - tak samo, jak z bogactwem. Człowiek ma doskonałą władzę nad sobą, jest więc doskonale za siebie odpowiedzialny. Jakiekolwiek błędy, problemy życiowe, trudności - to wszystko osobista wina jednostki. Na jej życie wpływu nie ma zupełnie nic, poza jej umysłem. To jest filozofia, którą propagują teraz fitnessowi guru ze świata YouTube i podcastów, tacy jak Joe Rogan, David Goggins czy Jocko Willink. Człowiek przedstawiany jest jako produkt do ulepszania, człowiek to maszyna do wygrywania w kapitalistycznej rywalizacji, której logika rozciągnięta jest na całe życie. To jest oczywiście radykalne z definicji, bo ze wszystkich czynników wpływających na ludzkie życie Autorka zostawia tylko jeden - postawę samego człowieka. Do osobistego życia bezpośrednio przyłożona jest logika kapitalistycznego przedsiębiorstwa, które musi nieustannie się rozwijać, rosnąć, bogacić się. Człowiek w tej logice nie ma wartości sam w sobie, musi ją udowodnić, potwierdzić a wcześniej - zdobyć. Kto nie zdobywa wartości, przegrywa i nie trzeba takiej osobie pomagać, kontaktować się z nią, wysłuchiwać.
I to jest chyba mój podstawowy problem z Rand. Powtórzmy to - człowiek sam w sobie wartości nie ma. Musi ją zdobyć i udowodnić. I utrzymać. Jak pieniądze. To jest koszmar. To jest ustrój gospodarczy jako narzędzie ustalania, czy dana osoba ma wartość, czy nie. Czy warto z nią wejść w relację (handel), czy nie.
“A rational process is a moral process”.
Nie pamiętam oczywiście kto o tym pisał, ale znany jest element myślenia komunistycznego, który stwierdza, że prawdziwą wolnością jest uświadomienie sobie nieuchronności praw dziejowych i komunizmu właśnie - czyli poddanie się komunistycznej władzy, bo i tak niczego nie da się z nią zrobić. Rand sugeruje, że musimy poddać się kapitalizmowi, bo każdy rozumny jej zdaniem człowiek musi się z tym systemem politycznym i gospodarczym zgodzić. Że kapitalizm jest równie obiektywny, jak istnienie praw fizyki. Tak samo obiektywny miał oczywiście być ustrój władzy ludowej. Źródłem tej sprzeczności jest niedostrzeganie, że kamień i komunizm, rzeka i chrześcijaństwo, galaktyki i sprawiedliwość społeczna, istnieją w inny sposób - że kamień nie zniknąłby, gdybyśmy umówili się, że go nie ma, ale komunizm, firma Microsoft, Kościół - już tak. A przecież racjonalność nie może być moralna, w ten sam sposób jak nie można mierzyć prędkości drzewa. I nie można z samego badania drzewa jednoznacznie ustalić na przykład, czy powinno się je ściąć, czy nie.
“To love who are worthy of it is self-interest; to love the unworthy is sacrifice”.
Rand bardzo wysoko wynosi filozofię, która jednak w jej ujęciu ma za zadanie dostarczyć kapitalistom wizję świata, która uzasadni doskonałą perfekcję kapitalizmu oraz ich postępowania w nim. Filozofia, owszem, jest potrzebna, ale wyłącznie w służalczej roli, równej bądź nawet niższej od chociażby dostarczyciela planów budowy fabrycznych maszyn. Sposób argumentacji Rand szybko jednak zdradza, że filozofia zupełnie jej nie interesuje a naprawdę zależy jej jedynie na ideologii. Frazesy o roli filozofii są puste - jeśli z góry ustalamy jaki powinien być wynik myślenia (kapitalizm), to myślenie nie jest potrzebne.
Warto przyjrzeć się Rand dla dobrego przykładu bezsensowności kultu intelektualizmu i racjonalnego myślenia. Słowami naprawdę można przekazać i dowieźć dowolny pogląd; nie wiem, czy uzasadnione jest tak wysokie cenienie zaklinania myśli w tekst. Na uzasadnienie tezy, że nic nigdy nie jest osiągnięte zbiorowym wysiłkiem podaje Rand podaje przykład architekta. Jej zdaniem, gotowy budynek jest jednostkowym dziełem architekta - on jeden może przyznawać się do autorstwa. Nie ma ani słowa o robotnikach, inżynierach, państwowych zabezpieczeniach, żeby budynek nie zawalił się na niewinnych ludzi, nic o drogach, którymi transportowano materiały, szkołach, w których wykształcili się wszyscy pracujący nad budynkiem, ani słowa o sieci kulturowej inspirująca rozwiązania techniczne i estetyczne. Ten wywód może być pociągający - na takiej zasadzie, na której pociągający jest wywód np. Roberta Krasowskiego, który nie podając żadnych źródeł wykłada historię polskiej polityki. Trzeba bardzo uważać na taką atrakcyjną retorykę.
“The words ‘to make money’ hold the essence of human morality”.
Na koniec proponuję powrót do trzeźwości myślenia. Pastwienie się nad fanatyczną kapitalistką nie jest specjalnie trudne i pociągające. Ja z pewnością nie oddaję jej 100% sprawiedliwości, bo mamy jednak jakieś punkty wspólne: na przykład, zgodziłbym się w jakimś podstawowym zakresie z jej kultem umysłu, podobnie z mocno antyreligijnymi, materialistycznymi poglądami (które, o ironio, są jak wyjęte z głównego nurtu państwowej ideologii ZSRR). Jest jednak wartość w takich ćwiczeniach - warto badać własne przekonania i odbijać argumentacje. A w momencie, w którym przestaniemy je odbijać przyznać przed sobą, że zostało się przekonanym. Dzisiejszy klimat, w którym wszyscy atakują Balcerowicza, kapitalizm i okolice usypia myślenie tych, którzy głoszą się mieszkańcami lewej strony. Jeśli przestawiliśmy myślenie po jednym wywiadzie Sroczyńskiego z Królem, to coś jest nie tak. Nie ma niczego złego w krytykowaniu kapitalizmu, jest jednak bardzo dużo złego w bezmyślnym powtarzaniu antykapitalistycznych haseł. Dogmatyzm to śmierć myślenia. Nie wolno popaść w intelektualne samozadowolenie i klepanie się po plecach. Trzeba zawsze wszystko kwestionować - własne poglądy w pierwszej kolejności.
0 notes
Text
Atak nr...
Co robić kiedy ktoś nas atakuje?
Jak się zachować?
A co robić kiedy nas zaatakuje ktoś bliski?
Kiedy cię ktoś obrazi?
Nie wiem, nie znam odpowiedzi.
Widzę, jak niewiele wiem z takiego ludzkiego punktu widzenia.
Ale wiem jedno na pewno: Maryja mnie obroni. Należę do Niej Pięknej Najświętszej Maryi.
Odkąd powstała we mnie chęć oddania się Maryi w niewolę, doznaję wiele potyczek, utarczek, ataków wewnątrz i z zewnątrz.
Tak jakby wiadome było co jest moim najsłabszym punktem, sferą i wyciskanie ze mnie ile jeszcze zniosę.
A ja jestem bardzo słabym człowiekiem, mało znoszę, staram się , padam, powstaję, wpadam w bezsilność, brak chęci, żal.
Jedyną stałą jest dla mnie różaniec, nowenna pompejańska a jak jest różaniec to jest i Maryja.
Dzięki Maryi i modleniu się nowenną pompejańską otrzymałam dawno pokój w sercu, takie podejście, że nie wiem jak będzie ale Bóg jest ze mną.
Dziękuję Maryjo, to, że tu piszę, łagodzi to mój żal zebrany w sercu. Oddaję go Tobie Maryjo.
Chwała Tobie Maryjo Niepokalana Władczyni moja!
Twoja Natalia
1 note
·
View note
Text
Florencja to drogie miasto, ale
Moja sytuacja z internetem jest różowa, ale należy dodać, że jest to wyjątkowo siny odcień różu. Mimo dramatycznych okoliczności, udało mi się wstawić na YouTube filmik, w którym zobaczysz mój pierwszy spacer po starym mieście Florencji. Minęło tak niewiele czasu, odkąd tu przyjechałem, a mój ówczesny zachwyt nad każdą mijaną pierdołą bawi mnie już teraz.
Całą drogę nie mówię nic, co głębią intelektualną przebijałoby onomatopeję uaaauuuu. To miasto potrafi robić pierwsze wrażenie i chyba udało mi się uchwycić ten zachwyt. Sprawdźcie, a jak nie, to chociaż spójrzcie na tę twarz z miniaturki: jaka ona radosna, jaka ona pod wrażeniem.
youtube
Teraz nie dość, że muszę wypracować znajomość z Florencją, to jeszcze kumpelskie flow z kamerą. Jak przed nią gadam, cały czas odczuwam krępujący respekt, tak jakby przeprowadzała ze mną rozmowę kwalifikacyjną w głównej siedzibie iD.
Okiełznanie Florencji powinno pójść ciut sprawniej. Nietrudno o nabieranie dystansu, kiedy na nic człowieka nie stać. Z dominikańskiego budżetu nie wystarczyłoby na pokrycie coperto, a co dopiero na zamówienie czegoś ponad czerstwy chleb zroszony oliwą, zwieńczony pomidorem pokrojonym w kostkę. Nie pomyślałem o tym przed przyjazdem, ale Florencja to miasto dla bogatych ludzi – przynajmniej jeżeli jesteś z Polski i dostajesz wypłaty w złotówkach. Szybko darowałem sobie przeliczanie na peeleny, bo popadłbym w paranoję i jedyna pasta, jakiej bym spróbował, służyłaby do czyszczenia butów.
Uspokoję, że życie florenckiego plebejusza nie jest takie tragiczne. Niektóre produkty są o wiele tańsze niż w Polsce i tak się szczęśliwie złożyło, że są to sami moi ulubieńcy.
Siedzę w kawiarni przy markecie i za filiżankę cappuccino zapłaciłem jeden euro i dwadzieścia centów. A to wcale nie jest najtańsza opcja! Euro to taka średnia, przynajmniej kiedy nie pijesz w ścisłym centrum, w miejscach, których nie wypada odwiedzać bez fedory i kluczyków od Lamborghini. Nie wiem, czy mają tu Starbucksa, ale nawet z polskimi cenami nie utrzymałby się przez tydzień.
Ceny pizzy też są okej, ale jadłem ją dopiero kilka razy i do tej kwestii powrócę ze szczególną powagą. Najbardziej taktowna suma, jaką zainwestujecie w Margerittę, to pięć euro. Tragedii nie ma. Zwłaszcza kiedy nie jesteście parszywymi grubasami i podzielilibyście się nią z kimś jeszcze. Pizza jest po to, żeby się nią łamać i rozdawać.
We Florencji pizza ma jeden rozmiar i jedną grubość ciasta. Broń cię Bóg pytać o grube ciasto. Broń cię Maryja pytać o sos czosnkowy albo ten z tysiąca wysp. Broń cię Dzieciątko Jezus choćby rozważać polanie jej ketchupem. Włosi ogłosiliby żałobę narodową.
Nawet najtańszy makaron z marketu Coop co najmniej dorównuje jakością tym z górnych półek w polskich sklepach. Barilla jest tutaj tak tania, i powszechna, jak nasza Lubella. Za euro kupisz wielką pakę ośmiu, jeśli mnie pamięć nie myli, rogalików rozmiarów 7-daysa, za tyle samo w Polsce ledwo starczy ci na dwie sztuki. Dwa euro zapłaciłem za przepyszną oliwę z oliwek, tyle samo za pękatą, półkilową pakę startego parmezanu, a kilkadziesiąt eurocentów za butelkę passaty. Muszę wam kiedyś pokazać, jak wyglądają tutejsze kioski: między włoskimi czasopismami spoczywa półeczka wypełniona butelkami rozmaitych win. Wino kupicie wszędzie i dowolnej maści. Tutaj wino piją wszyscy, zawsze i wszędzie. Rozpiętość cenowa jest gigantyczna: od wina w cenie nowego iPhona do ordynarnych kartonów za mniej niż euro. Rzecz jasna zazwyczaj kupuję kartony…
Pod względem żywieniowym, mam właściwie tylko jeden palący problem: obszedłem całe miasto i połowę lodziarni, pytałem o lody włoskie, zakręcone, najlepiej maczane w stygnącej czekoladzie z pokruszonymi orzechami.
Patrzyli na mnie jak na kretyna. Niby oczywista sprawa, że wszystkie lody, które ci podadzą, są w pewnym sensie włoskie, ale jednocześnie żadne z nich nie są włoskie. Chyba kolejne włoskie lody, w tym moim pokracznym, nadwiślańskim rozumowaniu, zjem dopiero z wami.
#po polsku#polak we florencji#dominik łowicki#tudominik#polskie blogi#tumblr polska#toskania#florencja#włochy#polak we włoszech#blog podróżniczy#emigracja
1 note
·
View note
Text
Tobie to chyba mózg tam wyskrobali.
W ubiegłym roku w Polszy odbył się protest. I to nie byli jaki! Czarny protest. I niech nie zmyli was ta nazwa. Nie był to zlot fanów Snoop Dogga, a prawdziwy sabat czarownic. Nawiedzonych bab, które nie dość, że śmiały się na takim proteście stawić (co jest równoznaczne z opuszczeniem kuchni, a to niedopuszczalne!) to jeszcze uparcie twierdziły, że mają prawo do decydowania o swoich macicach. Rozumiecie to? MACICACH. Nie bójmy się tego słowa. Macice są piękne, pobłogosławione przez Boga i przede wszystkim służą do dawania ŻYCIA. Właśnie. ŻYCIA. W środowisku pro life zawrzało. Jak to? Maryja królowa Polski a tu takie nierządy? Tymczasem na pudelku 'Gorący wywiad z Jezusem: ''Spłoniecie w piekle wiedźmy''. Bóg zapowiada kolejny potop za wasze obrzydlistwa. Mamy codzienny kontakt telefoniczny, więc uwierzcie mi, koniec jest już bliski. Jeśli myśleliście o nauce pływania i kursie uciekania przed gniewem Bożym to radziłbym się pośpieszyć. Patelnia. No wiecie, metro centrum. Bywam tam często ze względu na swoje studia. A to się z kimś mam tam spotkać, a to muszę gdzieś dojechać. Czasem podejdzie do ciebie ankieter, czasem Pan Żul, żeby poprosić o papierosa. To takie irytujące przerywniki, które jednocześnie czynią twoje stanie jak idiota i czekanie na kogoś znośniejszym. Jeśli jednak nie palisz, a ankiet nie lubisz, zawsze możesz pozachwycać się trochę sztuką współczesną. Szanse, że znów stoi ktoś z wielkim bannerem przedstawiającym rozczłonkowane płody jest całkiem wysokie. Naciesz swe oczy. Tu oderwana nóżka, tutaj główka. Koniecznie zabierz swoje małe dziecko by też mogło popatrzeć. - Hej Synek. Widziałeś kiedyś rozczłonkowanego płoda? Pójdziemy na patelnie to zobaczysz! - Naprawdę?! Tato, jesteś najlepszy! I tak ludzie patrzą. A to tak sobie stoi. Skoro ludzie nic nie mówią, nie narzekają, to znaczy, że chyba im się podoba. Jutro eksperyment społeczny. Pójdę na patelnie i nasram na środku. Jeśli mnie aresztują, zapytam czy widok czyjegoś gówna jest znośniejszy niż rozczłonkowane płody. Do widoku numer jeden przez całe życie powinieneś względnie przywyknąć. Co sprawia, że ten drugi cię nie szokuje? Że idziesz dalej? Czy to nie narusza twojego poczucia estetyki? Argumenty proliferów znam chyba na pamięć. Nie jestem kobietą. Nie mam uświęconej macicy. Nigdy też, żadnej nie uświęcę, no chyba, że mój facet sobie dorobi. Czyli nie znam się, ale się wypowiem. Spójrzcie w te śliczne, niewinne oczka. To, że dziecko jest chore, od razu znaczy, że mamy zabronić mu żyć? One są takie czyste i dobre, nie znają grzechu. HOLOKAŁST. Jestem matką takiego dziecka i nie wiecie ile szczęścia mi daje. Ile ciepłych uśmiechów i wspaniałych chwil. Wiem o co wam chodzi dziewczyny. Może chorego dziecka nie urodziłem, ale mam za to brata. Autystycznego. To nie zespół Downa. Wiecie, lajtowo. Miewamy piękne momenty. Chociażby wtedy, kiedy jechałem na pierwszy rok studiów i żegnałem się, wiedząc, że nie zobaczę go przez najbliższe 3 miesiące. Myślę, że był to najlepszy okres mojego życia. Ty jesteś bez serca! Jak możesz tak mówić? Własny brat? Ty świnio. To teraz słuchaj Paniusiu. Kiedy przychodzisz do TV i biadolisz, jaką to jesteś szczęśliwą matką chorego dziecka i twoja macica jest uświęcona, a to dar od losu to okej. To świetnie. Tak czujesz. A teraz dopowiedz resztę prawdy. Opowiedz o stresie, który przeżywałaś, gdy twoje dziecko w przeciwieństwie do innych dzieci jeszcze nie mówiło. Opowiedz o tym jak próbujesz znaleźć chwilę czasu dla siebie, ale nie potrafisz, bo twoje dziecko potrzebuje uwagi. I będzie potrzebować twojej uwagi. Bo ono nigdy nie dorośnie. W wieku 50 lat wciąż będzie potrzebował twojej pomocy tak samo jak w wieku 5 lat. Opowiedz o tym jak raz dostał ataku szału i zaczął niszczyć wszystko naokoło. Opowiedz o tym jak spuchł ci ryj, kiedy ci w niego zdrowo przypierdolił. Opowiedz o swoich aktualnych zainteresowaniach. Tylko krótko. W dwóch słowach: Twoje dziecko. Twoje dziecko to aktualnie twoje jedyne zainteresowanie. I tylko o nim pogadasz z koleżankami, które zaczynają mieć cię dość. Opowiedz o swoim drugim, zdrowym dziecku. O tym jak się od ciebie oddala. Tak ci się przynajmniej wydaje, gdy sobie o nim przypominasz. Dziecko ma pretensje o brak uwagi, którą poświęcasz temu choremu. Nie może się skupić na nauce przez ciągły hałas. Ale on kiedyś zrozumie... Zrozumie, kiedy zajmie twoje miejsce. Opowiedz o tym jak zaczął dojrzewać. Jak musiałaś być w ciągłym pogotowiu. Opowiedz o wstydzie jaki czułaś, gdy dowiadywałaś się, że znowu złapał kogoś za piersi. On nie wiedział, że nie można. Że masturbować się publicznie nie wypada też nie ogarnął. I być może nie ogarnie. Opowiedz o tym. Opowiedz całą prawdę. Te dobre i te złe momenty. A teraz spróbuj zmusić każdą matkę do takiego życia. Do dzielenia twoich doświadczeń. Dziś siedzę z laptopem i piszę. Na granicy wytrzymałości psychicznej i zgorzknienia. To tylko tydzień w domu, a ja przy każdym uderzeniu w ścianę, krzyku, klaśnięciu zaczynam zalewać się krwią. Ta krew zalewa mnie już 19 lat. I zalewać będzie. Prosta rzecz. Wyobraź sobie, że dziecko klaszcze, gdy potrzebuje uwagi. A potrzebuje jej praktycznie cały czas. Nie ważne czy starasz się zasnąć czy oglądasz film czy może próbujesz się w końcu z tego wszystkiego powiesić. Ono klaszcze. Już cztery godziny. Dochodzi do momentu, gdy zaczynasz się rozpływać jeśli cisza trwa dłużej niż 30 sekund. A potem zostaje przerwana. Klap klask. Klap klask. Wytrzymaj to 20 lat i spróbuj nie skończyć jako znerwicowana do granic możliwość psycholka. A to jest tylko wierzchołek tej góry lodowej, w którą przypierdalasz swoim titanikiem zwanym 'życie' każdego dnia już od rana by ostatecznie zatonąć wieczorem. I tak codziennie. Czy jestem za życiem? Oczywiście. Za dobrym życiem. I godnym przede wszystkim. Nie mówię nikomu jak ma żyć (choć mam wrażenie, że każdy wie lepiej jak powinienem żyć ja) i nigdy nie zmusiłbym kobiety do zostania męczennicą. Twierdzisz, że powinno się zupełnie zakazać aborcji w przypadku, gdy dziecko urodzi się chore? Skazałabyś drugą kobietą na opiekę nad takim dzieckiem do końca jej życia? Moje gratulacje. Jesteś za życiem! Szkoda tylko, że gówno o nim wiesz.
10 notes
·
View notes
Text
8 kwietnia 2024 r. to Dzień Świętości Życia. Jest to dzień, w którym warto podziękować Bogu za dar życia swego oraz każdego człowieka. Każdego z nas stworzył z pełnią miłości. „Dziękuję Ci, że mnie stworzyłeś tak cudownie,
godne podziwu są Twoje dzieła. I dobrze znasz moją duszę, nie tajna Ci moja istota, kiedy w ukryciu powstawałem,
utkany w głębi ziemi” (Ps 139:14-15).
Warto wykorzystać ten dzień do powzięcia postanowienia modlitwy za nienarodzone, ale poczęte dziecko, którego życie jest zagrożone aborcją.
Aborcja to okrutny czyn, morderstwo bez żadnej litości. Przy użyciu szczypców miażdżone i łamane są ciała niewinnych dzieci po to, aby je spalić. Dla wielu lekarzy te dzieci i matki nie są nawet ludźmi, ale jakimiś przedmiotami. Warto modlić się o przemianę ich życia i toku myślenia, aby zobaczyły piękno i wartość ludzkiego życia, i zaprzestali tych działań.
Co roku przez aborcję zostaje zabijanych ok. 55 mln ludzi. Jest to prawie tyle, ile zginęło podczas 6-letniej II wojny światowej. Nasz wysiłek wymaga jedynie kilku krótkich modlitw, a człowieka może kosztować to jego życie. Zresztą nie tylko jego życie, ale i funkcjonowanie jego rodziców, bo tak jak powiedział pewien ksiądz, rodzic zawsze pozostaje rodzicem. To jedynie kwestia tego czy jest rodzicem dziecka żywego, czy też martwego. O wiele lepiej by było, gdyby byli rodzicami żywych dzieci, prawda?
Dla wielu rodziców wielką walką duchową, emocjonalną i psychiczną jest zadecydowanie czy pozwolić ich dziecku się narodzić, czy też nie. Warto ich wspomóc najpiękniejszym darem jakim jest modlitwa.
Duchowa adopcja dziecka poczętego trwa 9 miesięcy. Nie trzeba modlić się godzinami w tej intencji. Wystarczy jedna dziesiątka Różańca Świętego, krótka modlitwa, taka jak na zdjęciu poniżej, oraz jakieś postanowienie. Postanowienie może być jakimś, nawet drobnym, dobrym uczynkiem, ofiarowanym Najwyższemu w intencji obrony życia dziecka poczętego, a zagrożonego aborcją.
Ponadto, istnieje aplikacja „Adoptuj Życie", dzięki której można śledzić to, jak wygląda rozwój dziecka, przykładowe myśli, jakie mógłby mieć. Są także przypomnienia o modlitwie, a ilość omodlonych dni jest także zapisywana. Polecam z całego serca.
Patrząc na statystyki, 1 uratowane dziecko z 55 milionów to bardzo mało. Jednakże jak wiemy, jedna osoba może zmienić cały świat na lepsze. Przykładem jest chociażby przyjęcie przez Maryję Jezusa. Gdyby Maryja nie zgodziła się za zostanie Matką Zbawiciela świata, historia świata potoczyłaby się zupełnie inaczej. Pośród świętych jest również wiele osób, których czyny wykonywane dzięki łasce Bożej przyczyniły się do przemiany świata na lepsze. Warto tu wspomnieć chociażby św. siostrę Faustynę, jako że obchodzimy aktualnie Tydzień Miłosierdzia. Szczęść Boże.
#duchowa adopcja#duchowa adopcja dziecka poczętego#dziecko poczęte#chrześcijaństwo#obrona życia#życie#dziecko zagrożone aborcją#stop aborcji#aborcja#Dzień Świętości Życia#Zwiastowanie Pańskie#Zwiastowanie Maryi#Maryja#Matka Boża#wiara#nadzieja#miłość#modlitwa#Trójca Przenajświętsza#Jezus Chrystus#Bóg Wszechmogący#Duch Święty
1 note
·
View note